Już w pierwszej akcji Czesi mogli zaskoczyć Skorupskiego, lecz bramkarz naszej reprezentacji był na posterunku i obronił groźny strzał z 16. metra. W 10. minucie to biało-czerwoni mogli odpowiedzieć, lecz po świetnej akcji Klich przeniósł piłkę nad bramką. Siedem minut później groźnie uderzał Dockal, ale piłka minęła polską bramkę.
Aktywny był Klich, w 29. minucie oddał on celny strzał na bramkę, lecz bez efektu. Na minutę przed końcem pierwszej połowy groźnie uderzał Frankowski, lecz Pavlenka obronił jego uderzenie.
Druga połowa zaczęła się fatalnie. W 52. minucie Jankto wyprowadził Czechów na prowadzenie, dobijając strzał Schicka. Polacy rzucili się do odrabiania strat i stwarzali sobie wiele sytuacji bramkowych. Najkorzystniejszej nie wykorzystał Robert Lewandowski, który znalazł się sam na sam... z bramką, lecz piłka podskoczyła na kępie trawy i polski snajper w nią nie trafił.
W 67. minucie to Czesi powinni prowadzić 2:0, lecz najpierw dobrze bronił Skorupski, a później piłkę z linii bramkowej wybił Jan Bednarek. Polacy dwukrotnie zagrozili jeszcze bramce Czechów. Na kwadrans przed końcem meczu Pavlenka odbił strzał Klicha, a w doliczonym czasie gry podobną interwencją popisał się po strzale "Lewego" z rzutu wolnego.
Niestety, przegrywamy z Czechami 0:1, a Jerzy Brzęczek wciąż czeka na pierwszą wygraną. Dodatkowo, przegraliśmy trzeci mecz z rzędu, a to nie jest dobry prognostyk. Przed sztabem szkoleniowym naszej kadry sporo analizy, by ten trend odwrócić już w najbliższym meczu z Portugalią.