GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Trener reprezentacji Polski w futsalu Błażej Korczyński dla Niezalezna.pl: Stać nas na półfinał Euro!

Reprezentanci Polski w futsalu w świetnym stylu wywalczyli awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy w Holandii. W decydującym meczu Biało – Czerwoni pokonali w Opolu Czechów 8:5. O naszej kadrze, kondycji tej dyscypliny i nadziejach związanych z Euro rozmawialiśmy z selekcjonerem drużyny narodowej Błażejem Korczyńskim. W przeszłości zawodnikiem, który w Ekstraklasie zdobył ponad 300 goli.

Polacy wygrali z Czechami i zagrają na Euro!
Polacy wygrali z Czechami i zagrają na Euro!
fot. twitter.com/LaczyNasPilka

Niezależna.pl: - Przede wszystkim gratulacje z okazji trzeciego w historii polskiego futsalu awansu do turnieju finałowego mistrzostw Europy. A swoją droga, to w meczu z Czechami pańscy podopieczni zaserwowali kibicom niezły thriller...

Błażej Korczyński: - Chłopaki zafundowali całą masę emocji kibicom, mnie, sobie... Cały mecz coś się działo. To była naprawdę wielka huśtawka nastrojów. Na szczęście ze szczęśliwym dla nas finałem.

To pańska druga promocja na Euro w roli selekcjonera. W 2018 roku w Polska zajęła jedenaste miejsce. Za rok w Holandii celujecie w coś więcej?

W Słowenii upajaliśmy już samym faktem obecności na tak wielkiej imprezie po siedemnastu latach nieobecności. Nasza ostatnia promocja to też wielki sukces, bo mieliśmy bardzo ciężką grupę z Portugalią, Czechami i Norwegią. Ale teraz wymagam od drużyny czegoś więcej, niż tylko zachłyśnięcia awansem. Moje ambicje to półfinał Euro. Stać nas na to, ale żeby osiągnąć ten cel, muszą zostać spełnione minimum trzy czynniki. Przede wszystkim trzeba trafić z formą. Ekipa stanowi monolit, chłopcy świetnie się rozumieją na boisku i poza nim. To dobrze rokuje. Poza tym, by znaleźć się w najlepszej czwórce zespołów na Starym Kontynencie, niezbędne jest dobre losowanie grupowych rywali oraz wiara we własne siły. Jeśli to wszystko zagra, powinno być dobrze.

W starciu z Czechami za heroizm, ambicję i walkę do końca na pochwały zasłużyła cała drużyna. Z tego grona, największe brawa należą się, pana zdaniem, zdobywcy czterech bramek Sebastianowi Leszczakowi?

Na pewno Sebastian miał duży wkład w zwycięstwo. Ale na nie mniejsze słowa uznania zasłużyli Michał Kubik, który świetnie wstrzeliwał piłki ze stałych fragmentów, a przede wszystkim jest mentalnym liderem drużyny. Kiedy nie idzie, to on bierze ciężar gry na siebie i mobilizuje kolegów do walki. Świetnie spisali się też Tomek Kriezel i grający po przerwie bramkarz Bartek Nawrot.

Technika, koordynacja, szybkość reakcji, to przymioty które futsaliści mogą przenieść na duże boisko. Zdarza się, że zawodnicy z hali przechodzą do klubów grających w futbol jedenastoosobowy na trawie?

Owszem, ale to odosobnione przypadki, jak na przykład były zawodnik Zagłębia Lubin Jędrzej Kędziora. To jednak dwie inne dyscypliny. Ale oczywiście w szkoleniu najmłodszych piłkarzy, futsal może tylko pomóc. Szybkość, nauka dryblingu, refleks.

Średnia płaca piłkarza nożnego z klubu środka tabeli Ekstraklasy oscyluje wokół 30., 40. tysięcy złotych miesięcznie. A ile można zarobić w lidze futsalu?

Nie chce pan wiedzieć... Najlepsi zawodnicy w najlepszych klubach mogą liczyć na pensję w wysokości od pięciu do siedmiu tysięcy złotych. Zarobki graczy w słabszych drużynach wynoszą dwa tysiące złotych. Pomiędzy nami, a piłkarzami z trawy jest przepaść. Dlatego na przykład reprezentanci Polski normalnie pracują. Nie jest łatwe godzenie obowiązków zawodowych z grą.

Skoro już powiedzieliśmy o finansach, to jaka jest kondycja futsalu w Polsce?

Potrzebny jest zastrzyk finansowy. Napływ sponsorów. To i sukcesy reprezentacji, są najlepszym bodźcem dla rozwoju dyscypliny. Tyle, że nie jednorazowe osiągnięcia, ale cykliczne. Dlatego, kiedy przed trzema laty zachwycaliśmy się awansem na Euro, mówiłem, że jeżeli będziemy się cyklicznie kwalifikować na wielkie imprezy, wtedy popularność futsalu będzie rosła. I tak jest. Nasze występy w Słowenii oglądało w telewizji średnio sto tysięcy widzów. A dwa ostatnie mecze dwa razy tyle osób. Proszę mi wierzyć, znajomi, których zabieram na futsal, wychodzą z hal zachwyceni. Jest wiele bramek, szybkie akcje i dynamika. A wszystko to blisko kibiców siedzących niedaleko od parkietu. Emocje, jakie towarzyszyły naszemu starciu z Czechami można chyba tylko porównać do wrażeń, jakie dostarczył finał Ligi Mistrzów z 2005 roku, kiedy to Liverpool z Jerzym Dudkiem w bramce ,ze stanu 0:3 z Milanem, doprowadził do remisu, a potem wygrał w karnych. U nas było 1:0 dla Polski, 1:3, 4:3, 7:4, 7:5, 8:5. Czy potrzeba lepszej reklamy?!

Ma pan na koncie ponad 300 goli w Ekstraklasie i udział, jako zawodnik, w mistrzostwach Europy w Rosji w 2001 roku. Jak pan trafił do futsalu?

Pochodzę z Gliwic, i choć dziś trudno w to uwierzyć, w czasach mojego dzieciństwa był moment, że Piast w zasadzie przestał istnieć. Ciągnęło mnie do piłki, dlatego zapisałem się do drużyny, która rywalizowała w lidze piątek zorganizowanej przez śp. Jerzego Wojewódzkiego i byłego sędziego Piotra Wernera. Poszedłem w ślady starszego brata, który już tam grał. Pamiętam, że rywalizowaliśmy na asfalcie. Te rozgrywki cieszyły się dużą popularnością. Zresztą, dziś również łatwiej jest zorganizować mistrzostwa Polski, powiedzmy, policjantów, kucharzy, dziennikarzy czy księży w futsalu, niż w piłce jedenastoosobowej. Dodatkowo szkolne boiska do ręcznej, są przystosowane do gry w futsal. Nic tylko trenować! To, mam nadzieję, stanowi dobry prognostyk dla naszej dyscypliny.

Czego życzy się futsaliście przed meczem?

Zazwyczaj szczęścia. A futsalista, wieczny optymista wtedy odpowie – szczęście już mamy (śmiech).

 



Źródło: niezalezna.pl

#Błażej Korczyński #Euro #futsal

Piotr Dobrowolski