Zbigniew Bródka był obok Kamila Stocha największym bohaterem poprzednich igrzysk. Zdobył dwa medale, a finał biegu na 1500 m, gd"> Zbigniew Bródka był obok Kamila Stocha największym bohaterem poprzednich igrzysk. Zdobył dwa medale, a finał biegu na 1500 m, gd">
Zbigniew Bródka był obok Kamila Stocha największym bohaterem poprzednich igrzysk. Zdobył dwa medale, a finał biegu na 1500 m, gdzie wywalczył złoto, na dobre przeszedł do historii sportu. Na następne igrzyska najpopularniejszy strażak w kraju jedzie z nadzieją na kolejny medal. – Stać mnie na wszystko – mówi w rozmowie z „Gazetą Polską”.
Powtórki wyniku z Soczi raczej nie będzie. Nasza drużyna, która cztery lata temu wywalczyła medal, nie zakwalifikowała się do igrzysk. Teraz, pomimo pobicia rekordu Polski w kwalifikacjach olimpijskich, zabrakło im kilkudziesięciu setnych sekundy do odtrąbienia sukcesu. – Temat jest zakończony. Nie wracamy do tego. Jesteśmy pierwszym rezerwowym zespołem, więc mamy nadzieję na start. Każdy teraz skupia się na indywidualnych startach, ale gdy pojawi się możliwość, to na pewno każdy da z siebie wszystko – mówi Bródka, który w drużynie startował z Konradem Niedźwiedzkim i Janem Szymańskim.
Minione 4-lecie też nie było dla Bródki zbyt udane. Na poprzednie igrzyska jechał jako lider Pucharu Świata. Teraz z trudem idzie mu zbieranie kolejnych punktów. Na ostatnich zawodach w Niemczech był trzeci w finale B. To najlepsze miejsce w jego karierze. – Jadę w innej roli. Jestem mistrzem olimpijskim, czuję na sobie presję związaną ze startem. Polacy oczekują ode mnie, że powtórzę sukces sprzed czterech lat. Jadę pokazać się z jak najlepszej strony i dać z siebie tyle, ile to będzie możliwe – mówi.
W związku z tym Bródkę zobaczymy prawdopodobnie tylko w starcie na 1500 m. – Okres kwalifikacji należał do niezwykle trudnych, bo borykałem się z kontuzjami. Jak na razie pewne jest to, że wystąpię tylko raz w wyścigu na 1500 m. Startuję 13 lutego i jestem pewien, że 13-stka okaże się dla mnie szczęśliwa – dodaje mistrz olimpijski.
Sam przyznaje, że chociaż wyniki nie są najlepsze w ostatnich latach, to wciąż można na niego liczyć. – Nadal jestem groźny. Mam duże doświadczenie, bazuję na tym i najważniejsze jest dla mnie zdrowie. Jeśli wszystko się poskłada tak jak w Soczi, to stać mnie na wiele. Do tego potrzebne jest trochę szczęścia, zdrowie i odpowiednia forma psychiczna i fizyczna – twierdzi.
Na igrzyskach będzie też miał dodatkową rolę. Został wybrany na chorążego polskiej ekipy podczas ceremonii otwarcia. – Miałem 10 minut, żeby podjąć decyzję, czy chcę być chorążym. Przypuszczałem, że będę kandydatem. To wielkie wyróżnienie. Żadna klątwa mi nie grozi, bo medale olimpijskie już mam w swojej kolekcji – kończy.
Sponsorem Generalnym Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej jest należąca do Totalizatora Sportowego marka LOTTO.