Emocje często udzielają się trenerom podczas meczów piłkarskich, a spotkanie Widzewa Łódź z Lechią Tomaszów Mazowiecki było starciem podwyższonego ryzyka. Jak się okazało, presji mógł nie wytrzymać sam Franciszek Smuda.
Widzew Łódź miał szansę przypieczętować awans do II ligi podczas meczu z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Spotkanie miało ogromny ciężar gatunkowy. Gdyby wygrała Lechia, to właśnie ten zespół byłby na wymarzonej pozycji przed ostatnią kolejką rozgrywek. Przed spotkaniem obie drużyny miały bowiem tyle samo punktów, a wyżej był Widzew dzięki jesiennemu zwycięstwu 2:1 w bezpośrednim starciu.
Mecz w Łodzi zakończył się remisem 0:0, co na pewno nie satysfakcjonuje łodzian. Byli oni przygotowani na mistrzowską fetę, o czym świadczą zdjęcia... odkrytego, czerwonego autobusu, który po meczu samotnie mknął ulicami Łodzi. Fetę trzeba odłożyć - 16 czerwca Widzew zagra na wyjeździe z Sokołem Ostróda, a i tam nie będzie łatwo wygrać. Sokół walczy bowiem o utrzymanie i zrobi wszystko, by sezon zakończyć zwycięstwem.
Pomeczowe spekulacje sprowadzały się w zasadzie tylko do jednej sytuacji. Były selekcjoner reprezentacji Polski, a obecnie trener Widzewa, miał - według relacji świadków - obrazić trenera gości Bogdana Jóźwiaka.
"Spier... gówniarzu. Nie będę się z Tobą równał". Tak miał powiedzieć Smuda do Jóźwiaka po meczu. Nie podał mu ręki. Jóźwiak właściwie potwierdził. Dodając, że on do Smudy ma szacunek i ma pokorę.
— B.Derdzikowski (@bderdzik) 9 czerwca 2018
Trener Smuda nie pojawił się na pomeczowej konferencji prasowej, więc nie było możliwości zapytania go o tę sytuację. Jedno jest pewne: jeżeli miała miejsce, to takie zachowanie nie przystoi osobie, która przez lata prowadziła kadrę narodową.