Do inaugurującego sezon konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle-Malince pozostało kilka dni, a w Polskim Związku Narciarskim panuje chaos. Andrzej Wąsowicz, wiceprezes PZN, złożył dymisję i nie jest już szefem komitetu organizacyjnego zawodów.
To o tyle szokująca informacja, że Wąsowicz był motorem napędowym weekendowej imprezy i człowiekiem najbardziej zaangażowanym w jej przygotowanie. I chociaż sam działacz twierdzi, że wciąż czuwa nad przebiegiem zawodów z ramienia PZN, mimo że formalnie nie jest już dyrektorem wykonawczym, to nowy szef konkursu, Tomasz Wieczorek, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznał, że w Wiśle trzeba było przejść w tryb awaryjny. - Mam sporo do nadrobienia w kwestii informacji, bo dotychczas byłem od nich nieco odcięty. Miałem inne zadania. Ale nie mam obaw, że coś w Wiśle będzie nie w porządku, bo dotychczas nie napływały żadne alarmujące sygnały - zapewnił Wieczorek, pełniący w związku funkcję sekretarza generalnego.
Wąsowicz, związany z PZN od 20 lat odszedł, bo nie chciał poddać się lustracji, której konieczność zakłada nowa ustawa o sporcie. Swojej decyzji o odejściu nie zamierza komentować. - Mam do tego absolutne prawo - oznajmił na antenie Polskiego Radia. Teraz zmianom na newralgicznym dla zawodów stanowisku przygląda się FIS, którego władze w przeszłości miały zastrzeżenia do obiektu w Wiśle. Organizatorzy robią więc wszystko, by tym razem konkurs nie znalazł się na cenzurowanym.
Ich staraniom nie sprzyja pogoda - przez obfite opady śniegu trzeba było przesunąć proces rozkładania śniegu na zeskoku skoczni. Naśnieżanie potrwa dłużej niż początkowo planowano, ale cały obiekt ma być gotowy na 17 listopada, czyli na kwalifikacje do konkursu. Z ostatnich informacji wynika, że w wyniku problemów pogodowych skocznia będzie przygotowana dopiero na czwartek, czyli na dzień przed startem kwalifikacji.
Znany jest już skład reprezentacji Polski na inauguracyjne zawody Pucharu Świata. W kwalifikacjach do niedzielnego konkursu indywidualnego weźmie udział aż 12 Polaków, w tym dwóch debiutantów - to Paweł Wąsek i Bartosz Czyż, którzy do tej pory skakali z juniorami. Stefan Horngacher na pierwsze zawody w sezonie olimpijskim powołał także mistrzów świata z Lahti - Kamila Stocha, Macieja Kota, Piotra Żyły, Dawida Kubackiego - oraz Jakuba Wolnego, Stefana Hulę, Klemensa Murańkę, Przemysława Kantykę, Aleksandra Zniszczoła i Jana Ziobrę.
Adam Małysz, który po zakończeniu kariery pełni rolę konsultanta zarządu PZN oraz dyrektora koordynatora ds. skoków i kombinacji norweskiej przyznaje, że inauguracja sezonu na obiekcie jego imienia będzie dużym przeżyciem. - Po wiadomości, że mamy puchar, radość była wielka. I nie tylko z uwagi na Wisłę, bo to przecież pierwszy raz w historii się zdarza, że otwierające sezon zawody są w Polsce - mówi.
- Wszyscy zawodnicy, którzy mają skakać w Wiśle, czują się dobrze, są zdrowi. Teraz odpoczynek, regeneracja, suchy trening i to wszystko. Nic się już nie nadrobi, nie dołoży. Wiem, że chłopcy są dobrze przygotowani, bowiem należycie pracowali latem - ocenia zdobywca sześciu medali mistrzostw świata. Skoczkowie zdają sobie sprawę, jak wielkie oczekiwania mają wobec nich kibice, bilety na zawody w Wiśle dawno zostały wyprzedane. - Najważniejsze jednak to zachować spokój, nie nakręcać spirali i nie dmuchać w balon - ostrzega Małysz.
W pierwszych w tym sezonie zawodach PŚ wystartuje 79 zawodników z 18 krajów. W piątek o godz. 18:00 odbędą się kwalifikacje, w sobotę konkurs drużynowy (godz. 16:00), a w niedzielę indywidualny (godz. 15:00).