Siatkarze Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle po dramatycznym starciu pokonali we własnej hali Halkbank Ankara 3:2 w pierwszym meczu barażowym o awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Rewanż - 7 lutego w Turcji.
Kędzierzynianie źle rozpoczęli mecz 1/8 finału siatkarskiej Ligi Mistrzów. Na początku pierwszego seta dali się odrzucić od siatki i przegrywali 9:13. Potem aż sześć razy zmniejszali straty do jednego punktu. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce przy wyniku 19:20. Potem jednak drużyna z Turcji "odskoczyła" na cztery punkty (19:23) i takiej straty Zaksie nie udało się odrobić.
W drugiej odsłonie było 14:18, ale tym razem kędzierzynianom udało się odwrócić losy rywalizacji. W dużej mierze dzięki zagrywkom Łukasza Kaczmarka najpierw wyrównali (19:19), a następnie wyszli na prowadzenie (21:19). Kadrowicz postawił też kropkę nad i i przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu 25:22.
Po wznowieniu gry nadal inicjatywę miała ZAKSA, która prowadziła 12:6, 15:11. Co prawda rywalowi dwa razy udało się zmniejszyć straty do dwóch punktów (16:14, 17:15), ale po ataku z drugiej linii Bartosza Bednorza było 25:21. Halkbank doprowadził do tie-breaka, gdyż czwartą partię wygrał do 16.
W decydującej rozgrywce zespoły zmieniały strony przy wyniku 8:6. Nim wznowiono grę doszło do niesamowitego zamieszania. Nieoczekiwanie według sędziów, po tym jak dobrze zaatakował Daniel Chitigoi z Zaksy, zrobiło się... 7:7. Długo trwało nim ustalono prawidłową wersję. ZAKSA już do końca meczu nie oddała prowadzenia.
Było to spotkanie niezwykle wyczerpujące, ale i emocjonujące. Było też dużo wydarzeń, które nie powinny mieć miejsca na boisku. Chodzi mi o pomyłki sędziów, zmiany wyniku, przerwy w grze. Tym bardziej należą się brawa zawodnikom, że do końca utrzymali prowadzenie w piątym secie
- skomentował na gorąco szkoleniowiec obrońców trofeum, Adam Swaczyna.
W zespole z Turcji zagrali m.in. były siatkarz kędzierzynian, Holender Nimir Abdel-Aziz oraz mistrz olimpijski z Francji Earvin N'Gapeth. Wicemistrzowie Polski, którzy trzy razy z rzędu wygrali rozgrywki Champions League, rzutem na taśmę awansowali z fazy grupowej do baraży. Zespół grający wówczas pod wodzą Tuomasa Sammelvuo zajął drugie miejsce w swojej grupie. O ćwierćfinał musi powalczyć w barażu.