Wilfredo Leon, podobnie jak pozostali polscy siatkarze, nie krył, że celował w złoty medal mistrzostw Europy. "Z tego brązu jednak jestem zadowolony, bo to mój pierwszy krążek wywalczony w biało-czerwonych barwach" - zaznaczył pochodzący z Kuby zawodnik. Stanął również w obronie Fabiana Drzyzgi, którego ostro krytykowano po przegranym spotkaniu ze Słowenią.
Leon w oficjalnych meczach reprezentacji Polski może występować od 24 lipca. W sierpniu pomógł ekipie Vitala Heynena wywalczyć awans na igrzyska w Tokio, a teraz po raz pierwszy wystąpił w niej w imprezie rangi mistrzowskiej. Przed rozpoczęciem czempionatu Starego Kontynentu zarówno zawodnicy, jak i szkoleniowiec nie ukrywali, że celują w zdobycie tytułu. Skończyło się jednak na brązie wywalczonym po wygranej z Francuzami 3:0. Leon zaznaczył:
Szkoda, że nie dostaliśmy się do finału, ale ważne, że w ogóle mamy medal. Nie ma się co teraz złościć, głowa do góry i idziemy dalej, bo mamy jeszcze do rozegrania w tym sezonie kadrowym Puchar Świata. Jestem generalnie zadowolony, bo to mój pierwszy medal z reprezentacją Polski. Fakt, liczyliśmy na więcej, przyjechaliśmy po złoto, ale nie udało się.
Ten medal traktuję jako mój pierwszy krążek zdobyty w reprezentacji Polski. Ten turniej nauczył też, że w kolejnej imprezie trzeba jeszcze więcej koncentracji. Będę też jeszcze bardziej zmobilizowany, by stanąć na najwyższym stopniu podium.
Drogę do finału biało-czerwonym zamknęła porażka w półfinale ze Słoweńcami 1:3.
Trochę trudno było się pozbierać. Teraz znów graliśmy przeciwko współgospodarzom ME. Ale wróciliśmy do swojej gry, pokazaliśmy lepszą siatkówkę niż w Lublanie i udało się wygrać mecz.
Za grę w półfinale dość duża krytyka spadła na Fabiana Drzyzgę. Rozgrywającemu oberwało się m.in. za niedokładne wystawy do Leona.
Nie podoba mi się, że krytykowano go w mediach. On wykonywał swoją pracę. Ok, każdy może mieć gorszy dzień, może było trochę niedokładności. Ale jesteśmy drużyną, nie ocenia się zawodnika tylko zespół. Wygrywamy wszyscy i tak samo przegrywamy.
Zapytany o podsumowanie swojego występu w czempionacie Starego Kontynentu przyznał, że we znaki dały mu się częste podróże. Biało-czerwoni grali w trakcie tej imprezy w pięciu różnych miastach i w trzech krajach.
Wracam po dłuższej przerwie do gry w rywalizacji reprezentacyjnej. Było trochę trudno, ale jestem w dobrej dyspozycji.
Teraz biało-czerwonych czeka wyczerpująca rywalizacja o Puchar Świata w Japonii.