Siatkarze Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle w pierwszym pojedynku półfinałowym (gra się do dwóch zwycięstw) przegrali w swojej hali z Aluronem CMC Wartą Zawiercie 1:3. "Nic się jeszcze nie skończyło" - uważa libero zawiercian Bartosz Żurek.
Nie jest dla mnie niespodzianką, że wygraliśmy jeden mecz. Będzie takowa, gdy wygramy dwa. Tak do tego podchodzę. Wiemy z kim gramy i jak ZAKSA gra będąc pod presją
- dodał zawodnik z Zawiercia.
Sensacja‼️😲 #PlusLiga https://t.co/Xx8Fel4rjT
— Polsat Sport (@polsatsport) April 23, 2022
Początek inauguracyjnej, sobotniej odsłony był nerwowy z obu stron. Zaczął się od zepsutej zagrywki Davida Smitha (po czym Aluron jedyny raz prowadził), a potem złych "podań" było jeszcze kilka. Szybciej zaczęła grać na swoim normalnym, dobrym poziomie ZAKSA. Prowadziła 10:6, 21:16. Nieoczekiwanie kibice doczekali się jednak emocjonującej końcówki. Dobrą zmianę dali w Aluronie Mateusz Malinowski i Piotr Orczyk.
Szczególnie zagrywki tego pierwszego sprawiły kłopot kędzierzynianom. W efekcie było 23:21. Jednak po tym, jak Aleksander Śliwka skutecznie obił blok, zespół z woj. opolskiego stanął przed szansą zakończenia pierwszego seta. W następnej akcji dobrze zaatakował ze środka Miłosz Zniszczoł, ale w kolejnej punkt zdobył David Smith.
To nie jest miła sprawa tak zacząć mecz. Jednak mamy naprawdę dojrzałą drużynę, a to nie był pierwszy przypadek, że źle zaczynamy spotkanie. Byłem po tym secie spokojny. Widziałem po innych kolegach z zespołu, że czuli to samo
- dodał Żurek.
Od początku drugiego seta inicjatywę miał Aluron - prowadził 3:0, 4:1. ZAKSA doprowadziła od remisu - 4:4 – ale po chwili było 8:14. Tak dużej straty kędzierzynianie nie potrafili już odrobić.
Także trzeci set padł "łupem" zawiercian. Gdy w czwartym było 19:23 wydawało się, że skończyły się emocje. Jednak ZAKSA zdołała doprowadzić do remisu po 23. Potem jednak Krzysztof Rejno popsuł zagrywkę, a następnie zawiercianie zablokowali atak Bartłomieja Klutha.
To nie końcówka czwartego seta zadecydowała o naszej dzisiejszej porażce. Oczywiście szkoda, że nie wykorzystaliśmy szansy, aby przedłużyć to spotkanie. Jednak musimy przeanalizować szczególnie drugi i trzeci set, wyciągnąć wnioski z błędów
- powiedział rozgrywający kędzierzynian Marcin Janusz.
Jego zdaniem głównym powodem porażki były skuteczne ataki zawiercian po teoretycznie złym przyjęciu zagrywki. Jego kolega z drużyny Aleksander Śliwka potwierdził, że kluczem do zwycięstwa Aluronu było dobre rozegranie ataku po „przyjęciu negatywnym”.
Oni te przyjęcia daleko od siatki i tak zamieniali na punkty. Rywale zagrali dojrzalej, walczyli bardzo mocno. Dziś po prostu byli lepszym zespołem. Na szczęście gra się do dwóch zwycięstw. Jedziemy teraz do Zawiercia. Myślę, że tam będzie bardzo dobry mecz, a my nie składamy broni. Sport pokazuje nam na każdym kroku, że póki piłka jest w grze nie można mówić, że jest koniec
- dodał Śliwka.
W fazie zasadniczej rozgrywek kędzierzynianie dwa razy pokonali zespół z Jury Krakowsko-Częstochowskiej - na wyjeździe i w Kędzierzynie-Koźlu po 3:0. Drugie spotkanie półfinału play off odbędzie się we wtorek o godz. 17.30 w Zawierciu.