Zieliński uzyskał pierwszego w karierze gola w Champions League. Do siatki trafił w 81. minucie, gdy wykończył składną akcję gospodarzy z niewielkiej odległości. Wcześniej na listę strzelców wpisał się Lorenzo Insigne (56.), a wynik ustalił Belg Dries Mertens (83.).
Tym samym lider włoskiej ekstraklasy zachował szansę awansu do kolejnej rundy. Jest trzeci w tabeli grupy F i ma trzy punkty straty do wtorkowego rywala, ale ma od niego lepszy bilans bezpośrednich meczów (na wyjeździe przegrał 1:2).
Komplet zwycięstw odniósł w tej grupie Manchester City, który we wtorek, pokonując u siebie Feyenoord Rotterdam 1:0, wygrał 17. kolejny mecz licząc wszystkie rozgrywki (jeden z nich po rzutach karnych w Pucharze Ligi). "The Citizens" w ostatniej kolejce zagrają na wyjeździe z Szachtarem, a Napoli pojedzie do Rotterdamu na mecz z Feyenoordem, który pozostaje bez zdobyczy punktowej.
Zgodnie z przewidywaniami, Real nie dał żadnych szans APOEL-owi w grupie H i zapewnił sobie awans, choć dopiero z drugiego miejsca. "Królewscy" zgromadzili 10 punktów i tracą trzy do Tottenhamu Hotspur, który pokonał w Dortmundzie Borussię 2:1. Piłkarze z Madrytu nie mają już szans dogonienia angielskiego zespołu, który ma lepszy bilans bezpośrednich meczów.
Po dwie bramki dla Realu uzyskali Portugalczyk Cristiano Ronaldo (49. i 54.) oraz Francuz Karim Benzema (39. i 45+1.), a po jednej dołożyli Chorwat Luka Modric (23.) i Nacho (41.). Ronaldo ma już w Champions League łącznie 113 goli i jest zdecydowanym liderem klasyfikacji wszech czasów. Benzema powiększył dorobek do 53 trafień i jest w tym zestawieniu piąty. Portugalczyk jest też najskuteczniejszy w obecnym sezonie LM. Ma osiem goli, o dwa więcej od Harry'ego Kane'a z Tottenhamu, który również trafił we wtorek do siatki.
Borussia, w kadrze której wciąż brakuje kontuzjowanego Łukasza Piszczka, w ostatniej kolejce zmierzy się w Madrycie z Realem. Podopieczni Holendra Petera Bosza walczą już tylko o trzecią lokatę, dającą prawo gry wiosną w Lidze Europejskiej.
Najwięcej emocji było we wtorek w Sewilli, gdzie rywalizowały dwa najwyżej sklasyfikowane zespoły grupy E - gospodarze podejmowali lidera z Liverpoolu. Wcześniejsze spotkanie Spartaka Moskwa z NK Maribor zakończyło się remisem 1:1 i klub z Anglii wiedział, że jeśli wygra, zapewni sobie awans. "The Reds" w pierwszej połowie zdobyli trzy bramki i byli na najlepszej drodze do osiągnięcia tego celu. Gole strzelili Brazylijczyk Roberto Firmino (w 2. i 30. minucie) oraz Senegalczyk Sadio Mane (22.), a schodzącą do szatni ekipę Sevilli pożegnały gwizdy i buczenie z trybun.
Po przerwie jednak Francuz Wissam Ben Yedder (51. i 61. z rzutu karnego) zmniejszył stratę do jednej bramki, a w doliczonym czasie do wyrównania doprowadził Guido Pizarro. To z kolei doprowadziło kibiców do euforii.