Uzyskane w zbiórce środki zostaną przekazane na przerabianie pojazdów gąsienicowych na karetki do wywożenia rannych z obszarów objętych działaniami wojennymi.
Bieg Wazów rozgrywany od 1922 roku, zawsze w pierwszą niedzielę marca, jest najstarszym i najdłuższym maratonem narciarskim.
W telewizji publicznej SVT bieg śledzi co roku ok. 2,5 miliona Szwedów, czyli jedna czwarta populacji kraju, co jest lepszym wynikiem niż uzyskują transmisje z igrzysk olimpijskich. Bryntesson liczy tego dnia na liczne wpłaty od widzów.
"Biegałem już na nartach na wodzie w Nowym Jorku, a także w Sztokholmie na schodach ruchomych w górę i w dół, tak, że bieg tyłem, nawet przez tyle kilometrów, nie będzie dla mnie wielkim wyzwaniem"
- powiedział Bryntesson na antenie SVT, która wyemitował materiał z treningu Szweda w "tej niekonwencjonalnej technice".
37-letni dzisiaj Bryntesson jest mistrzem świata juniorów w sprincie oraz dwukrotnie w kategorii U23, a jako senior reprezentował Szwecję w Pucharze Świata przez dziewięć sezonów. Dalej uprawia sport, startując w biegach długodystansowych.
To nie będzie jego pierwsza akcja charytatywna. Udzielał się już przy kilku paraolimpiadach, a w 2011 roku założył organizację pomocy dzieciom chorującym na cukrzycę, organizuje im sportowe zgrupowania i założył dla nich zespół narciarski, który sponsoruje.
W 2013 roku zbierał środki na swoją akcję pokonując na nartorolkach dystans 1300 kilometrów.
"W Biegu Wazów będę miał swój aparat pomocniczy na trasie i pięciu biegaczy, którzy biegnąc normalnie, będą mnie otaczać"
- powiedział Szwed.
Co roku na trasie z Saelen do Mora rywalizuje 15 800 zawodników biegnąc techniką klasyczną. W 2015 roku bieg wygrała w rywalizacji kobiet Justyna Kowalczyk.
Trasa jest historyczna, ponieważ właśnie tą drogą, w 1521 roku, podczas wojny duńsko-szwedzkiej, przyszły król Szwecji Gustaw Waza uciekł na nartach z grupą oddanych żołnierzy do Norwegii, dzięki czemu ocalił życie.