Pandemia nikogo nie faworyzowała i nikt nie może powiedzieć, że stał się jej ofiarą - stwierdził w poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolitej" Zbigniew Boniek, podsumowując zakończone rozgrywki Ekstraklasy. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej wskazał również, że w polskiej lidze zarabia tylko kilka najmocniejszych klubów.
Cieszę się, że udało się dokończyć sezon, a rozstrzygnięcia zapadły na boisku. Prawie trzymiesięczna przerwa w rozgrywkach, związana z tym izolacja i treningi przeprowadzane zdalnie nie wpłynęły na wyniki. Wygrała drużyna najlepsza, a spadły trzy najsłabsze
- powiedział Boniek.
Prezes PZPN wyjaśnił, że w lidze na tzw. dniu meczowym zarabia cztery–pięć klubów, niezależnie od tego, czy gra się w warunkach normalnych, czy przestrzega ograniczeń związanych z pandemią.
Pozostałe mają problem. Szczęśliwie, dzięki temu, że sezon został zakończony bez przeszkód, kluby nie stracą wpływów z Canal+ i od sponsorów. A teraz, jak zawsze po zakończeniu rozgrywek, sprzedają najlepszych piłkarzy, żeby ratować budżety.
W Polsce kluby są spółkami akcyjnymi, podlegają prawu o spółkach handlowych i decydują o swoich losach. Każdy prowadzi swoją politykę. Zgadzam się, że to zazwyczaj nie przynosi korzystnych efektów, bo sprzedaje się najlepszych graczy, a bierze na ich miejsce tańszych, a więc słabszych. Jak pan sprzeda dobry samochód, a kupi tańszy i używany, to wiadomo, że pojedzie pan wolniej
- wyjaśnił prezes.
Boniek wskazał, że prawie cała reprezentacja Polaków występuje w klubach zagranicznych.
Kiedyś, jeszcze kiedy ja grałem w Widzewie czy Juventusie, te proporcje były odwrotne. Liga była lepsza, a reprezentacja wróciła z mundialu ze srebrnym medalem.