Dziennikarz "Gazety Polskiej" zapytał PZPN i Zbigniewa Bońka o jego relacje z Andrzejem Placzyńskim. Jest to zwyczajna praktyka przy tworzeniu tekstu. W dobrym tonie jest udzielenie odpowiedzi. Oczywiście można odmówić komentarza. Prezes PZPN wybrał jednak inną - niekonwencjonalną - metodę.
Najpierw Boniek publicznie na Twitterze poinformował, że nie ma czasu i do postawionych pytań odniesie się później - również w mediach społecznościowych. Później upublicznił wysłane przez dziennikarza pytania i na ogólnym forum udzielił odpowiedzi, które trudno traktować poważnie.
Na pytanie o to jakie relacje utrzymuje z Andrzejem Placzyńskim - odparł, że inne niż ze swoją żoną. Kolejna dwa pytania zbył w podobnym - mocno ironicznym - tonie.
Zbigniew Boniek udziela "odpowiedzi" na pytania dziennikarza
Szanowny Panie @PNisztor zgodnie z obietnicą odpowiadam:
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) July 15, 2020
Odp na pyt 4 - inne niż z moją żoną😜
Odp na pyt 5 - nie mam pojęcia👎🏻
Odp na pyt 6 - nigdy... never .... jak już to ja jako Prezes zapraszam ludzi, sponsorów na mecze czy wyjazdy... 👎🏻
Ps. Ukłony 😂👍🏻 pic.twitter.com/EtOrZImo5Z
Pytania dotyczące związków z Andrzejem Placzyńskim mogą być dla prezesa PZPN niewygodne. Placzyński reprezentujący firmę "Sportfive" zajmującą się sprzedażą praw telewizyjnych do meczów reprezentacji Polski miał być związany - jak pisał w 2005 roku tygodnik "Wprost" - z komunistyczną służbą bezpieczeństwa.
Wcześniej Zbigniew Boniek był niezwykle aktywny w mediach społecznościowych podczas kampanii wyborczej. Swoimi komentarzami dotyczącymi głosów wyborców zamieszkałych na wsi, emerytów i osób niewykształconych naraził się na falę krytyki. Nie zniechęciło go to jednak do publikacji dalszych - kontrowersyjnych - wpisów, które nawiązywały między innymi do polityki socjalnej obecnego rządu.