Biało-czerwoni walkę o mundial rozpoczną w Budapeszcie. W czwartkowy wieczór polscy piłkarze zmierzą się z Węgrami w pierwszym spotkaniu eliminacji mistrzostw świata. Będzie to debiut na stanowisku selekcjonera Paulo Sousy, a z naszych informacji wynika, że Portugalczyk mocno zaskoczy wyjściową jedenastką.
Paulo Sousa zdążył się już pokazać polskim kibicom jako doskonały mówca i profesjonalista, który przykłada dużą uwagę do detali. W czwartkowy wieczór w Budapeszcie wszystkie te cechy zejdą na dalszy plan, a najważniejsze będzie zwycięstwo w pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata z Węgrami.
Z Madziarami Biało-czerwoni mierzyli się dotychczas 32. razy i bilans tej rywalizacji jest dla nas niekorzystny. Dwadzieścia spotkań wygrali Węgrzy, a tylko osiem Polacy, czterokrotnie wynik był remisowy. Przeciwko Sousie przemawia również inna statystyka. Od dwudziestu czterech lat żaden selekcjoner polskiej reprezentacji nie wygrał w swoim debiucie. Ostatnio ta sztuka udała się Januszowi Wójcikowi w 1997 roku przeciwko... Węgrom.
Obecnie nasi rywale nie są już taką potęgą jak przed laty, kiedy obawiał się ich cały futbolowy świat, a na Wembley "Bratankowie" jechali jak po swoje by dać butnym Anglikom lekcje pokory i gry w piłkę. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku Madziarzy urządzili sobie z Anglikami ostre strzelanie wygrywając z nimi 6:3 i 7:1 (w 1953 roku w Londynie i rok później w Budapeszcie). Teraz obie drużyny zmierzą się w grupie eliminacyjnej razem z Polską.
Następca Jerzego Brzęczka na stanowisku selekcjonera podkreślał, że siła polskiej reprezentacji tkwi w graczach ofensywnych, a on chce ten potencjał w pełni wykorzystać. Sousa mówił, że napastników reprezentacji należy "nakarmić podaniami". Na brak tychże w poprzednich meczach reprezentacji zwracał uwagę Robert Lewandowski.
Często czułem się osamotniony w ataku. Gdy dostawałem piłkę, to daleko od bramki przeciwnika. Wiadomo, że napastnik jest najgroźniejszy w polu karnym
- wskazywał najlepszy piłkarz świata na bolączki z czasu, gdy selekcjonerem był Brzęczek.
Sousa chce to zmienić ustawiając obok Lewandowskiego Arkadiusza Milika, który odzyskuje formę po przejściu z Napoli do Olympique Marsylia. W drugiej linii wsparcie tej dwójce ma zapewnić będący ostatnio w doskonałej dyspozycji Piotr Zieliński.
Portugalczyk ma zamiar przestawić Biało-czerwonych na grę trójką w obronie, a linia defensywna ma grać daleko od własnej bramki. Z tego względu pod znakiem zapytania stoi występ w Budapeszcie Kamila Glika. Defensor Benevento mówił ostatnio, że nie ma już siły biegać tak szybko, jak kiedyś. Możliwe jednak, że doświadczony piłkarz wybiegnie w podstawowej jedenastce.
Sousa liczy na duża sprawność taktyczną naszych piłkarzy, a ustawienie ma zmieniać się płynnie w zależności od sytuacji na boisku. Przez ostatnie lata Biało-czerwoni grali ustawieniem z czwórką obrońców. Czy nowy selekcjoner miał dość czasu, by przekazać zawodnikom swój pomysł? Zweryfikuje to mecz z Węgrami.
Wojciech Szczęsny - Jan Bednarek, Paweł Dawidowicz, Kamil Glik - Bartosz Bereszyński, Grzegorz Krychowiak, Jakub Moder, Piotr Zieliński, Arkadiusz Reca - Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski