Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Mariusz Piekarski dla niezalezna.pl: Polska ma szansę na 7 punktów w trzech pierwszych meczach

- Myślę, że w trzech najbliższych meczach eliminacji mistrzostw świata Polska jest w stanie wywalczyć siedem punktów. Pokonamy Węgry i Andorę oraz zremisujemy z Anglią na Wembley. W dobie pandemii, kiedy trybuny są puste, Wyspiarze stracili potężny atut w postaci żywiołowych kibiców. Trzeba to wykorzystać – uważa były reprezentacyjny pomocnik, a dziś jeden z najprężniej działających menedżerów piłkarskich w naszym kraju, Mariusz Piekarski.

Fot. Tomasz Hamrat/ Gazeta Polska

Niezalezna.pl: Był pan zaskoczony, kiedy przeczytał na liście powołanych do kadry nazwisko swojego podopiecznego Karola Świderskiego?

Mariusz Piekarski: Karol był już w orbicie zainteresowań poprzedniego selekcjonera Jerzego Brzęczka. Także przypuszczałem, że nominacja do drużyny narodowej, to tylko kwestia czasu. Oczywiście w ataku niepodważalną pozycję ma najlepszy piłkarz świata Robert Lewandowski, są również Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek, dlatego bardzo się cieszę, że Karol znalazł się w gronie czterech najlepszych polskich atakujących. Zasłużył na to bardzo dobrą grą w PAOK Saloniki. Ma na koncie już dziesięć goli oraz sześć asyst i jest najskuteczniejszym piłkarzem swojej drużyny. Wyjazd z Jagiellonii do Grecji okazał się świetnym posunięciem.

Liczy pan, że Świderski zadebiutuje w reprezentacji w którymś z najbliższych trzech spotkań?

Każdy z debiutantów powołanych przez Paulo Sousę po cichu marzy o tym, by dostać szansę i móc się pokazać w koszulce z orzełkiem. Karol nie jest tu żadnym wyjątkiem. Trzymam kciuki, by pojawił się na boisku i pokazał, że warto było na niego postawić.

Jednemu radość, drugiemu smutek. Może coś na ten temat powiedzieć inny z reprezentowanych przez pana piłkarzy – Michał Karbownik, który choć znalazł się w szerokiej 35. osobowej kadrze, to ostatecznie powołania na mecze eliminacji mistrzostw świata nie dostał.

Na pewno ma potencjał na pierwszą reprezentację. „Karbuś” zawsze musiał walczyć o swoje. W Legii dobijał się do składu, walczył i wywalczył miejsce w podstawowej jedenastce. Podobnie będzie w drużynie narodowej. Tym bardziej, że jeśli nowy selekcjoner chce grać trójką środkowych obrońców, a na bokach „wahadłowymi”, to Michał idealnie do takiego stylu pasuje. Na razie cieszmy się z powołania do reprezentacji U-21. To doskonałe okno wystawowe dla młodych zawodników. Paulo Sousa z pewnością będzie monitorował występy graczy z zaplecza pierwszej drużyny. „Karbuś” cały czas idzie do przodu. Łapie minuty w Brighton, w którym zadebiutował w meczu Pucharu Anglii z Leicester i zebrał bardzo dobre recenzje. Niedawno błysnął w drużynie do lat 23, gdzie w meczu z rówieśnikami z Manchesteru City zaliczył efektowną asystę. I to pomimo tego, że po siedmiotygodniowej przerwie w treningach, przed tym spotkaniem ćwiczył z drużyną zaledwie dziesięć dni. W jego przypadku nie można być zachłannym i chcieć wszystkiego od razu. „Karbuś” jest bardzo zadowolony, docenia jakość piłkarzy Brighton i spokojnie czeka na pierwszy występ w Premier League. Jeśli będzie się rozwijał tak jak dotąd, to powołanie do reprezentacji przyjdzie. Polski nie stać na omijanie piłkarza z tak dużym potencjałem.

O sporym pechu może mówić największy walczak w reprezentacji Polski Jacek Góralski, który w lutym zerwał więzadło krzyżowe przednie. Na jakim etapie jest rehabilitacja i kiedy „Góral” wróci do gry?

Pech jest tym większy, że Jacek doznał urazu nie w spotkaniu o punkty, ale w towarzyskim meczu Kajratu Ałmaty z białoruskim Ruchem Brześć. Szkoda, że stracił czerwcowe Euro, ale to twardziel, zaciska zęby i ćwiczy. Od razu po odniesieniu kontuzji został zoperowany w Poznaniu przez lekarza reprezentacji jacka Jaroszewskiego. Wiem, co przeżywa, bo sam dwukrotnie zrywałem więzadła, ale to taki człowiek, że trudności jeszcze bardziej motywują go do pracy. Za pięć, sześć miesięcy wróci do piłki i jestem pewien, że swoją grą dostarczy nam wszystkim dużo radości.

Są w gronie powołanych do kadry nazwiska, które pana zaskoczyły?

Na pewno pomocnicy Pogoni Szczecin Radosław Kowalczyk i Kacper Kozłowski. W drugiej linii kadry jest duża konkurencja, dlatego ich obecność przyjąłem z pewnym zdziwieniem. Ale to dobrze, że są w gronie wybrańców Sousy. Obaj mają duże możliwości i potrafią grać w piłkę. Na pewno selekcjoner ma na nich jakiś pomysł. Jeśli chodzi o nieobecnych, to jestem zaskoczony pominięciem Bartosza Kapustki, który od momentu przyjścia do Legii trenera Michniewicza, spisuje się bardzo dobrze. Ale tak w braku powołania dla Karbownika, tak jak i w przypadku Kapustki nie ma powodów do niepokoju. Selekcjoner dopiero poznaje zawodników. Ich zachowania w treningu i w meczu. Uważam, że już w maju tak Bartek, jak i Michał mogą założyć biało – czerwone stroje.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Mariusz Piekarski #piłka nożna #sport #Robert Lewandowski

Piotr Dobrowolski