Sympatycy Manchesteru United przeżywają ciężkie chwile. Piłkarze "Czerwonych diabłów" zawodzą w tym sezonie, a w niedzielę polegli aż 0:5 na Old Trafford w spotkaniu z Liverpoolem. Trener Ole Gunnar Solskjaer mimo wszystko nie straci pracy.
Kwaśna mina legendy Manchesteru United Sir Alexa Fergusona i kibice opuszczający stadion w przerwie meczu, to najlepsze podsumowanie niedzielnej "Bitwy o Anglię". Liverpool upokorzył gospodarzy na Old Trafford wygrywając 5:0.
Wydawało się, że ten wynik może być gwoździem do trumny dla trenera United Ole Gunnara Solskjaera, ale władze "Czerwonych diabłów" chcą dać Norwegowi kolejną szansę, a on sam patrzy w przyszłość i nie zamierza rezygnować z posady.
Jesteśmy zbyt blisko, by się teraz poddać. Zaszedłem za daleko, zaszliśmy za daleko jako grupa. Wierzę w siebie. Wierzę, że zbliżam się do tego, czego chcę w klubie, do tego, co planujemy osiągnąć. Wyniki ostatnio nie były wystarczająco dobre. To może budzić wątpliwości, ale muszę być silny i wierzyć w to, co robimy
- powiedział Solskjaer.
Ole is setting his sights on United's next three games in a bid to fight back.#MUFC
— Manchester United (@ManUtd) October 25, 2021
Decydujące dla losów trenera mają być trzy najbliższe spotkania. Manchester United zmierzy się wówczas w Premier League z Tottehamem (30. października) oraz w derbach z City (6. listopada). W międzyczasie "Czerwone diabły" czeka także wyjazdowa potyczka z Lidze Mistrzów z włoską Atalantą, którą w pierwszym meczu pokonali 3:2. Po tej wygranej United plasuje się na pierwszej pozycji w grupie F Champions League, ale w lidze angielskiej drużyna jest dopiero siódma z 8 punktami straty do liderującej Chelsea.