Nie znaczy to, że legioniści nagle zaczęli grać ładny dla oka futbol. Do Warszawy przyjeżdża jednak rewelacja jesieni, lider, którego - wygrywając - Legia strąci z piedestału. Wygłodniali sukcesu warszawscy fani długo czekali na taką sposobność, chociaż wypada podkreślić, że nawet będąc w kryzysie mistrzowie Polski trzymali się blisko czołówki. Kiedy z Legii zwalniany był Jacek Magiera, drużyna traciła do lidera zaledwie dwa punkty. Teraz traci jeden.
Tumult na trybunach może dodać legionistom skrzydeł, ale nie wystraszy drużyny z Zabrza - śląscy piłkarze tak czarują swoją grą po powrocie do Ekstraklasy, że na ich stadionie regularnie notuje się komplety. W Warszawie też będą mogli liczyć na wsparcie - na Legii zamelduje się prawie 1,8 tys. fanów Górnika.
Trenerzy Legii i Górnika robili wszystko, by w przerwie reprezentacyjnej skorygować błędy popełniane przez piłkarzy. - Mamy materiał do pracy. Więcej uwagi możemy skierować na piłkarzy młodych i tych, którym normalnie poświęcamy mniej czasu - mówił Marcin Brosz. - Pomysł na Legię już jest, ale do meczu jest jeszcze trochę czasu - dodaje. W Zabrzu są dumni, że na mecze kadry powołania dostali Rafał Kurzawa i Damian Kądzior. - To wielkie wyróżnienie, ale wiemy, ile jeszcze jest do zrobienia. To, jak wyglądamy, jak się prezentujemy, to efekt konsekwentnej pracy - mówi Brosz.
Legia wysłała na zgrupowanie biało-czerwonych dwóch zawodników: Michała Pazdana i Artura Jędrzejczyka. Obaj zmagają się ostatnio z problemami zdrowotnymi, przy czym Pazdan, z uwagi na ranę w okolicach stawu skokowego, nie zagrał ani z Urugwajem, ani z Meksykiem. Do meczu z Górnikiem sztab medyczny Legii będzie chciał postawić obrońcę na nogi.
Lepiej wygląda sytuacja w ofensywie. W meczu Albanii z Turcją z dobrej strony pokazał się Armando Sadiku, który zdobył dwa gole i dorzucił asystę, a jego drużyna niespodziewanie pokonała Turków 3:2. To ważne, bo do tej pory Romeo Jozak miał przekonanie tylko do dyspozycji Jarosława Niezgody. Do drużyny, z banicji, wrócił Dominik Nagy. Ofensywny pomocnik nie pokazał w rezerwach niczego spektakularnego i wydaje się, że wymierzona mu kara była z gatunku tych „na pokaz”.