Piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce zremisowali na wyjeździe z ukraińskim Motorem Zaporoże 33:33 (16:16) w pierwszym meczu TOP 16 Ligi Mistrzów. Osłabieni szczypiorniści z Kielc nie dali rady wygrać, ale w rewanżu mimo wszystko pozostają faworytami.
Mistrzowie Polski w Zaporożu zagrali bez kontuzjowanych Daniela Dujshebaeva, Michała Jureckiego i Krzysztofa Lijewskiego. Do składu mistrzów Polski wrócił natomiast starszy syn trenera VIVE Alex, który przez blisko sześć tygodni pauzował z powodu kontuzji kolana.
Wynik meczu otworzył rzutem z prawego skrzydła Artem Kozakiewicz. W czwartej minucie ten sam zawodnik wykorzystał rzut karny i mistrz Ukrainy prowadził już 3:1. Kielczanie potrzebowali jednak tylko 120 sekund, aby doprowadzić do remisu (bramki Władysława Kulesza i Luki Cindrica). Dobrze rozpoczął bramkarz VIVE Vladimir Cupara, który już po kilku minutach miał na koncie kilka udanych interwencji.
W 10. min goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie po bramce Kulesza (6:5). Świetnie w spotkanie wszedł Cindric, który nie tylko umiejętnie kierował grą drużyny z Kielc, ale też zdobywał efektowne bramki. To po rzucie Chorwata PGE VIVE minutę później wygrywało 7:6. Prowadzenie mogło być wyższe, ale dwa rzuty Kulesza obronił rosyjski bramkarz Motoru Wiktor Kiriejew.
W 18. min Cupara w efektowny sposób zatrzymał Aidenasa Malasinskasa, a kilkadziesiąt sekund później po rzucie Julena Aginagalde polski zespół prowadził już dwiema bramkami (9:7). Gospodarze gorąco dopingowani przez swoich fanów dosyć szybko odrobili straty. Cztery minut później po piątej już bramce Kozakiewicza był remis (10:10), a po kolejnych dwóch minutach Motor odzyskał prowadzenie po rzucie Zakhara Denisowa.
Kolejny fragment meczu to popis Arkadiusza Moryty. Prawoskrzydłowy VIVE dwukrotnie znalazł drogę do siatki gospodarzy i to polska drużyna była w tym momencie na prowadzeniu (13:12). Na pół minuty przed końcem pierwszej połowy bramkarza Motoru po raz piąty pokonał Cindric. Kielczanie wygrywali 16:15, ale Borys Puchowski w ostatnich sekundach doprowadził do remisu. W zespole z Kielc warto zwrócić uwagę na udany powrót Alexa Dujshebaeva. Starszy syn trenera PGE VIVE w pierwszych 30 minutach zdobył trzy bramki potwierdzając, że powoli wraca do wysokiej formy sprzed kontuzji.
Od początku drugiej połowy w bramce kieleckiej drużyny grał Filip Ivic. Chorwat po niespełna trzech minutach miał już dwie udane interwencje. Cały czas wynik oscylował wokół remisu. W 37. min sędziowie dopatrzyli się błędu VIVE przy zmianie zawodników. Alex Dujshebaev, który znakomicie rozpoczął drugą połowę (3 bramki w sześć minut), został odesłany na ławkę kar. Było to dopiero pierwsze wykluczenie zawodnika w tym meczu.
Hiszpan na kwadrans przed zakończeniem spotkania po starciu z Dmitro Doroszczukiem dosyć mocno ucierpiał, ale wrócił do gry. Scenariusz kolejnych minut się nie zmieniał. Motor wychodził na jednobramkowe prowadzenie, a kielczanie doprowadzali do remisu. Ten schemat złamał dopiero w 52. min Malasinskas. Po trafieniu Litwina ekipa z Zaporoża wyszła na dwubramkowe prowadzenie (28:26).
Aby doprowadzić ponownie do remisu kielczanie potrzebowali dwóch minut (29:29 – bramki Cindrica i Aginagalde). Na 3,5 minuty przed końcem po ósmej już bramce starszego syna trenera VIVE, to goście byli na prowadzeniu (31:30).
Już do końca spotkania trwała wymiana ciosów z obu stron. Na 40 sekund przed końcowym gwizdkiem arbitrów Mateusz Jachlewski pokonał Kiriejewa i wyprowadził gości na prowadzenie 33:32. Kielczanie nie dowieźli jednak zwycięstwa do końca. Już po czasie z rzutu karnego gola na wagę remisu zdobył Artem Kozakiewicz, który był w tym pojedynku najskuteczniejszym zawodnikiem Motoru (dziewięć trafień). Dla gości najwięcej - po osiem bramek - zdobyli Luka Cindric i Alex Dujshebaev.
Rewanżowe spotkanie rozegrane zostanie za tydzień w Kielcach. W niedzielę swój mecz w 1/8 finału Ligi Mistrzów zagra Orlen Wisła Płock.
Motor Zaporoże – PGE VIVE Kielce 33:33 (16:16)