Międzynarodowy Komitet Olimpijski zapewnił, że zdyskwalifikowana w szermierczych mistrzostwach świata ukraińska szablistka Ołha Charłan w przypadku braku kwalifikacji będzie miała prawo wystąpić w przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu. To niezwykle ważny gest: Ukrainkę zdyskwalifikowano, bo nie chciała podać ręki rosyjskiej rywalce, którą wcześniej pokonała. Powód był jasny - Rosja morduje Ukraińców na masową skalę.
Charłan - jedna z najbardziej utytułowanych szablistek w historii, m.in. czterokrotna indywidualna mistrzyni globu i sześciokrotna mistrzyni Europy, która ma w dorobku też dwa brązowe medale olimpijskie - została w zdyskwalifikowana po zwycięskim pojedynku z występującą jako "sportowiec neutralny" Rosjanką Anną Smirnową, ponieważ nie chciała podać jej ręki w geście podziękowania za walkę, czego wymagają przepisy szermiercze.
W osobistym liście do Ukrainki przewodniczący MKOl Thomas Bach podkreślił, że w drodze "szczególnego wyjątku" MKOl przyzna jej dodatkowe miejsce, aby umożliwić występ w Paryżu w przypadku braku kwalifikacji. Wskazał też, że rozumie, jaki "rollercoaster emocji musiała przeżywać" w związku z tym zdarzeniem.
"To godne podziwu, jak radzisz sobie z tą niewiarygodnie trudną sytuacją" - zwrócił się do Charłan, który podobnie jak ona był mistrzem olimpijskim w drużynie, ale startował we florecie.
Sytuacja dot. Charłan wzbudziła wiele kontrowersji. Był to bowiem pierwszy pojedynek między sportowcami z Ukrainy i Rosji, poza tenisem, od wybuchu wojny w lutym ubiegłego roku. Charłan chciała podziękować za walkę w inny często spotykany sposób, czyli dotknięcie klingami szabli, co ma miejsce jako przywitanie przed rozpoczęciem walki, a było też wykorzystywane po zakończeniu w czasie pandemii, gdy obowiązywały restrykcyjne przepisy sanitarne. Smirnowa jednak nie podniosła szabli, a wyciągnęła rękę w stronę rywalki. Ukrainka po chwili zeszła z planszy, a Rosjanka nie chciała jej opuścić przez ok. 50 minut w geście protestu.
FIE zdecydowała się zdyskwalifikować Charłan i wykluczyć ją z zawodów, co uniemożliwiło jej zdobycia sporej liczby punktów do olimpijskiego rankingu, gdyż mistrzostwa globu są najwyżej punktową imprezą.
Charłan poparł minister sportu Ukrainy Wadym Hutcajt, który kiedyś sam był świetnym szermierzem. "Najważniejsze, że pokazała wszystkim Ukraińcom, iż nie można podawać ręki naszym wrogom, naszym mordercom" - zaznaczył i ocenił zachowanie Smirnowej jako "klasyczną rosyjską prowokację".
Według ukraińskiej federacji szermierczej w tym przypadku nie ma mowy o braku szacunku ze strony Charłan wobec przeciwniczki, a jej zachowanie spotkało się z pozytywnymi reakcjami sportowców-rodaków, m.in. piłkarzy Dynama Kijów czy tenisistki Eliny Switoliny, która również nie podawała ręki rywalkom z Rosji czy Białorusi.