Maryna Gąsienica-Daniel ostatni sezon oceniła jako trudny i wystawiła sobie "czwórkę". "Teraz główną motywacją do intensywnych treningów są igrzyska olimpijskie w 2026 roku" - powiedziała najlepsza polska narciarka alpejska, która odpoczywa w domu w Zakopanem.
Maryna Gąsienica-Daniel w minionym sezonie pięciokrotnie plasowała się w czołowej dziesiątce slalomu giganta Pucharu Świata i w klasyfikacji końcowej tej konkurencji była 13. Udany był też jej start w mistrzostwach świata we francuskim Meribel, gdzie w swojej koronnej specjalności była 10., a w slalomie równoległym zajęła piątą pozycję.
W sumie ostatnie dwa sezony były podobne, chociaż ten wcześniejszy był moim zdaniem w PŚ lepszy. Za to w tym było piąte miejsce w MŚ. Najlepsze w karierze, bo dwa lata wcześniej w Cortina d'Ampezzo byłam szósta. Ogólnie zatem oceniam ten sezon na czwórkę
- podkreśliła 29-letnia zawodniczka.
Zakopianka dodała, że z jednej strony cieszy ją te kilka miesięcy stabilnej formy i bardzo powtarzalnej jazdy, ale z drugiej - czuje niedosyt.
Bo mając świadomość, co robiłam na treningach i ile pracy w nie wkładałam, wiem, że było mnie stać na więcej. Mam nadzieję, że lepiej pokażę to w kolejnym sezonie.
Teraz pora na odpoczynek. Czy jest i będzie taki jak wyobrażają sobie to kibice, czyli np. całkowite oderwanie od jakichkolwiek zajęć?
Od sportowych teoretycznie tak, jednak trzeba wykonać wszystkie zobowiązania wobec sponsorów, być na spotkaniach m.in. z dzieciakami. Ale np. teraz mam też moment na przyjemne, takie całkiem prywatne narciarstwo
- powiedziała Gąsienica-Daniel.
Alpejka liczy jednak na - jak to określiła - prawdziwe wakacje.
Konkretnego planu jeszcze nie ma. Raczej będzie to takie last second, czyli króciutki wypad w ciepłe miejsce. Być może tak się stanie pomiędzy zgrupowaniami na lodowcach, zobaczymy.
Zapytana, jak spędza czas w Zakopanem powiedziała, że sezon to dla sportowca życie na walizkach, więc pobyt w domu jest dla niej bardzo cenny.
Ostatnie dwa tygodnie okropnie szybko mi zleciały, bo jak mówiłam obowiązki sprawiają, że praktycznie w domu mnie nie ma. No, ale mimo wszystko bycie u siebie i spanie we własnym łóżku to naprawdę jest coś...
- wskazała zawodniczka zakopiańskiego TS Wisła.