Brązowy medalista olimpijski z Soczi Jan Szymański powoli kończy karierę, ale wciąż uważnie śledzi, co dzieje się w łyżwiarstwie szybkim. Jego zdaniem największe szanse na dobry wynik w Pekinie mają Piotr Michalski i Andżelika Wójcik w wyścigach na 500 m.
Polskę na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie w łyżwiarstwie szybkim ma reprezentować 10 zawodników. Czy tylu przystąpi do zawodów dziś nie wiadomo, bowiem Magdalena Czyszczoń, Marek Kania i Natalia Czerwonka są w izolacji, a dwójka innych panczenistów - Karolina Bosiek i Damian Żurek z powodu pozytywnych testów na koronawirusa nawet jeszcze nie wyleciała do Chin.
Zdrowy i gotowy do walki o najwyższe cele jest Piotr Michalski, który niespełna miesiąc temu w holenderskim Heerenveen sięgnął po złoty medal mistrzostw Europy na dystansie 500 m. Zdaniem Szymańskiego, z grupy polskich reprezentantów to właśnie on jest jednym z kandydatów do uzyskania dobrego wyniku w Pekinie, a może nawet i do medalu.
Piotrek zdobył złoty medal wygrywając z topowymi reprezentantami Holandii. Musimy jednak pamiętać, że na tym dystansie różnice między czołówką zamykają się w pół sekundy, a nawet mniej. Dla przykładu na Pucharze Świata w Calgary Piotrek był dziewiąty, ale do zwycięzcy do Rosjanina stracił zaledwie 0,3 sekundy. Stawka na tym dystansie jest bardzo wyrównana
– tłumaczył brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Soczi (2014) w rywalizacji drużynowej.
W Holandii zabrakło na starcie mocnych w tej konkurencji Rosjan, którzy mieli wówczas pozytywne testy covidowe. Mimo to, Szymański uważa, że sukces Polaka jest niezwykle cenny i może mu bardzo pomóc podczas wyścigu na torze w Pekinie.
Ta wygrana na mistrzostwach Europy bardzo dużo mu dała przede wszystkim pod względem psychicznym i mentalnym. Ja sam wygrywałem w zawodach Pucharu Świata w Heerenveen, jeszcze przed modernizacją tego obiektu. To jest coś wyjątkowego wygrać w mekce łyżwiarstwa szybkiego przy pełnych trybunach, to jak strzelić gola na Santiago Bernabeu.
Jak dodał, wyścigi na najkrótszym dystansie są dość specyficzne i każdy najmniejszy błąd sprawia, że zawodnik przestaje liczyć się w stawce.
Przy tych różnicach czasowych, Piotrek może być zarówno ósmy, jak i trzeci. Jeden malutki błąd sprawia, że ląduje się na 15. pozycji zamiast być w czołówce. Na igrzyskach w Pjongczangu na 1500 m popełniłem dwa błędy i straciłem ok. sekundy. Ważne jest nawet samo losowanie – z kim się startuje.
Poznański panczenista przyznał, że w Pekinie liczy na dobry start Andżeliki Wójcik na 500 m. Zawodniczka AZS AWF Katowice w grudniu ubiegłego roku wygrała zawody Pucharu Świata w Salt Lake City i pobiła rekord Polski.
Jeżeli w sezonie olimpijskim wygrywa się zawody Pucharu Świata czy mistrzostwa Europy – tak jak to miało miejsce w przypadku Piotrka i Andżeliki - to można być wymienianym w gronie kandydatów do medalu. Andżelika poza tym, że wygrała w Pucharze Świata, to jeszcze zanotowała szósty wynik w historii. To jest jej już kolejny sezon w kadrze, ma spore doświadczenie
– podkreślił Szymański.
W Pekinie wystąpi też weteran polskich panczenów Zbigniew Bródka, z którym Szymański zdobył brąz w Soczi w drużynie (trzecim zawodnikiem był Konrad Niedźwiecki, który obecnie sprawuje funkcję szefa misji olimpijskiej). Bródka, który osiem lat temu w Rosji sięgnął po złoty medal na dystansie 1500 m, wystąpi także w stosunkowo młodej konkurencji - mass starcie.
Szanse Zbyszka upatruję właśnie w mass starcie, w pierwszym Pucharze Świata zajął trzecie miejsce. To jest dość specyficzna konkurencja, punktowane są lotne finisze, są różne taktyki i jest ona też trochę loteryjna. Z kolei na dystansie 1500 m, choć to jego koronna konkurencja, to trochę mu brakuje do czołówki. Jeśli uda mu się wejść do pierwszej ósemki, to będzie bardzo dobry rezultat.
O wysokie lokaty mogła też powalczyć kobieca drużyna, ale jej start na razie stoi pod znakiem zapytania.
Natalia Czerwonka jest w izolacji, a Karolina Bosiek nawet nie wyleciała do Pekinu. Kobieca drużyna jest mocno w rozsypce. Wprawdzie rywalizacja drużynowa jest pod koniec igrzysk, ale te dziewczyny mogą jedynie przygotowywać się w pokojach hotelowych, gdzie pewnie mają do dyspozycji jedynie rower stacjonarny. Można też wykonywać imitację na sucho – taki podtrzymujący trening. Jest to jednak taka trochę partyzantka. Igrzyska rządzą się swoimi prawami, a szczególnie teraz, gdy ta impreza przebiega pod hasłami covid, izolacja, a to wszystko wywołuje jeszcze większy stres
– stwierdził.
Jan Szymański, zawodnik poznańskiego AZS AWF, po igrzyskach w Pjongczangu, gdzie zajął 16. miejsce na 1500 m, wycofał się z reprezentacji. I już nie wrócił do rywalizacji na wysokim poziomie, ale oficjalnie kariery nie zakończył. Podczas igrzysk w Pekinie będzie ekspertem TVP.