Monika Hojnisz zakończyła sezon biathlonowego Pucharu Świata na 10. miejscu. Rok wcześniej była 82. "Jestem zadowolona, progres był ogromny. Moja motywacja bardzo wzrosła, wiem że mam rezerwy" - powiedziała zawodniczka AZS AWF Katowice. Poprzedni sezon PŚ zakończyła z dorobkiem 13 punktów, a teraz zgromadziła ich 567 i była najlepszą z Polek.
„Długo czekałam na to, by w którymś sezonie coś się ruszyło. Chciałam osiągnąć systematyczność, równość. Miejsce w czołowej dziesiątce jest efektem systematycznego zdobywania punktów. Łapałam je praktycznie w każdym starcie, co nie zdarzało się w latach ubiegłych. Cieszę się, że forma biegowa była na tyle OK, że pozwoliła – przy dobrym strzelaniu – walczyć w każdym wyścigu ”
– oceniła, przyznając, że nie może uznać za udane tegorocznych mistrzostw świata w Oestersund:
„Celowaliśmy z formą na te zawody, ale – biorąc pod uwagę cały sezon – trafiła się najgorsza dyspozycja. To było spowodowane wieloma czynnikami, o których cztery dni po zakończeniu sezonu nie mogę szczegółowo mówić. Nie było jeszcze czasu na analizę z trenerką. Oczywiście rozmawiałyśmy po każdym starcie, ale podsumowanie jeszcze przed nami”.
Hojnisz zaczęła sezon od drugiego miejsca w inauguracyjnych zawodach PŚ w słoweńskiej Pokljuce:
„Otwarcie było wyśmienite. Miałam świadomość, że z biegu na bieg będzie coraz trudniej utrzymać pozycję. Gdyby ktoś mi na początku sezonu powiedział, jak on się dla mnie skończy – nie uwierzyłabym”.
Zawodniczka podkreśliła, że w kolejnym sezonie trudno będzie o podobny „przeskok” w klasyfikacji Pucharu Świata:
„Wiem, że są elementy do poprawy, co mnie cieszy, bowiem w dalszym ciągu jest z czego urwać, nad czym pracować. Zwłaszcza jeśli chodzi strzelanie, nie tylko w kwestii celności – przede wszystkim w pozycji stojącej, gdzie mam braki. Zdaję sobie sprawę z tego, że czas mojego strzelania nie jest wybitny i tu jest duże pole do popisu”.
Po zakończeniu sezonu przerwa w typowo biathlonowych zajęciach potrwa do początku czerwca.