Polski Związek Curlingu rozesłał powołania do reprezentacji Polski kobiet na Mistrzostwa Europy grupy C w duńskim Taarnby. Prawdzi"> Polski Związek Curlingu rozesłał powołania do reprezentacji Polski kobiet na Mistrzostwa Europy grupy C w duńskim Taarnby. Prawdzi">
Polski Związek Curlingu rozesłał powołania do reprezentacji Polski kobiet na Mistrzostwa Europy grupy C w duńskim Taarnby. Prawdziwym szokiem są jednak warunki, jakie związek zapewnia swoim zawodniczkom - reprezentantki Polski muszą wystartować na mistrzostwach za własne pieniądze, a do tego wykupić ubezpieczenie i... proporczyki związkowe.
Po rozegranych niedawno Mistrzostwach Polski w curlingu, głos w sprawie sytuacji w PZC zabrała jedna z zawodniczek reprezentacji Polski Adela Walczak. W rozmowie z "Super Expressem" zaapelowała ona do ministra sportu o zajęcie się sprawą tego sportu w Polsce. Według niej, ministerialne pieniądze przyznane na curling, są marnotrawione przez zarząd PZC.
To, co się dzieje w Polskim Związku Curlingu to patologia, która trwa od dekady, bo curling to sport niszowy, ciężko nam się przebić do mediów z naszymi problemami i mało kto zwraca uwagę, że np. kilkaset tysięcy złotych dofinansowania z budżetu państwa jest źle wydatkowanych.
- mówiła.
Okazuje się, że to nie koniec - sam Bareja nie wymyśliłby sytuacji, która spotkała zawodniczki przy powołaniach do kadry na Mistrzostwa Europy. Wiceprezes PZC Mirosław Wodzyński w piśmie skierowanym do Curling Team Łódź informuje o powołaniu zawodniczek na mistrzostwa. Jednocześnie stwierdza, że związek w żaden sposób nie dofinansuje ich startu. To jeszcze nie wszystko...
Zawodniczki są zobowiązane do zakupu polisy KL i NNW oraz proporczyków PZC. Zadaniem wynikowym reprezentacji jest zajęcie jednego z dwóch pierwszych miejsc i awans do grupy B
- czytamy w piśmie o powołaniu.
Krótko mówiąc: niełatwe jest życie polskich reprezentantek w curlingu. Nie dość, że Mistrzostwa Polski rozgrywają w urągających godności warunkach (wideo z Twittera poniżej), to jeszcze muszą jechać do Danii za swoje pieniądze, w dodatku same się ubezpieczają i kupują proporczyki. Oczywiście, jak gdyby nigdy nic, postawiono przed nimi wymagania dotyczące wyników - ma być awans!
Patrząc na zaistniałą sytuację, wcale nie dziwi brak polskich reprezentacji w curlingu na igrzyskach olimpijskich. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że ten stan rzeczy ulegnie zmianie i być może już w 2022 roku doczekamy się biało-czerwonej ekipy "kamieniarzy" w Pekinie.
Zapraszamy na wycieczkę po obiekcie na którym zdobyłyśmy wczoraj Mistrzostwo Polski ???? Na utrzymanie tego śmietnika szły dotacje dla PZC z @MSiT_GOV_PL, wisi tam banner Ministerstwa. Albo może kasa szła na szkolenie drużyny, która w meczu z nami nie umiała ugrać nawet punktu? pic.twitter.com/wsnO7CwDBj
— Curling Team Łódź ???? (@curlingteamlodz) 5 marca 2018