Piotr Dobrowolski, niezalezna.pl: Raków jest gotowy na walkę o mistrzostwo?
Marek Papszun, trener Rakowa Częstochowa: - Jesteśmy gotowi... na mecz z Pogonią Szczecin. Skupiamy się tylko na tym spotkaniu. Piątkowe starcie jest dla nas najważniejsze.
Ile procent szans daje pan swoim podopiecznym na zakończenie sezonu na pierwszym miejscu w tabeli?
Karty rozdaje Legia. To warszawianie są głównym kandydatem do wygrania Ekstraklasy. Drużyna z Łazienkowskiej ma większość tych procentów po swojej stronie. Piłka to jednak nie matematyka, a ja nie zamierzam analizować procentów. W każdym meczu zagramy najlepiej jak potrafimy. A co to nam ostatecznie da, przekonamy się po ostatniej kolejce.
Kto oprócz Legii będzie waszym najgroźniejszym rywalem w rywalizacji o pierwsze miejsce w tabeli?
Mocna jest Pogoń. Po solidnych zimowych transferach, z pewnością ostatniego słowa nie powiedział jeszcze Lech Poznań. Za nami czają się Górnik Zabrze i Śląsk Wrocław. Mamy świadomość, że to będzie trudna runda. Ale, jesteśmy gotowi...
Jakie są atuty Rakowa?
Mamy zgrany, otrzaskany w bojach i stabilny zespół. Z drugiej jednak strony, nasza drużyna jeszcze nic nie ugrała. Oswaja się z miejscem, które zajmuje w tabeli. Piłkarze są jednak na tyle świadomi swoich możliwości i celów, jakie są przed nami, że nie powinni ulec presji.
Rundę wiosenną zaczynacie z wysokiego „c” - starciem z mającą tyle samo punktów co wy (28) Pogonią Szczecin. Jak pokonać „Portowców”?
Mamy plan na to spotkanie. Wnikliwie obserwowaliśmy rywali. Jedno jest pewne – na pewno nie można nawet przez moment zlekceważyć rywali znad Odry.
Jest pan zadowolony z zimowych wzmocnień? Kto z nowych może być objawieniem Ekstraklasy?
Najważniejsze jest, że utrzymaliśmy skład z jesieni. Poza Oskarem Zawadą, na którego transfer zgodziliśmy się z bólem, nikt nie odszedł. Doszło za to trzech nowych ludzi. Wrócił do nas Jarek Jach, a ze Sparty Praga wypożyczyliśmy bramkarza Dominika Holeca. Liczę, że wniosą do zespołu jakość. Z Korony pozyskaliśmy pomocnika Ivo Kaczmarskiego. Na niego jednak będziemy musieli trochę poczekać. Trzeba mu dać czas, żeby nauczył się Ekstraklasy.
Pracuje pan w Częstochowie już ponad cztery lata. To rekord ligi. Jak po tak długim czasie podtrzymać temperaturę relacji z drużyną i nie popaść w stagnację?
Już za moment minie pięć lat, odkąd jestem w Częstochowie. Tak naprawdę nie ma znaczenia gdzie i jak długo w jednym miejscu się pracuje. Trzeba mieć pasję. Ten wewnętrzny ogień. Dopóki się pali, motywacji nie ma prawa zabraknąć.
Był pan wymieniany w gronie kandydatów do zastąpienia Jerzego Brzęczka na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Liczył pan po cichu, że poprowadzi kadrę narodową?
Fakt, że znalazłem się w gronie nominowanych, jest dla mnie zaszczytem. Ale nawet mi przez głowę nie przeszło, że mogę otrzymać tę posadę. Z prostego powodu. Mam jeszcze wiele do zrobienia w piłce klubowej. Dopiero kiedy zrealizuję swoje cele, to będę mógł marzyć o pracy z reprezentacją Polski. I to bez żadnych gwarancji, że kiedykolwiek otrzymam na to szansę.
Są w Rakowie zawodnicy, których poleciłby pan uwadze nowego trenera reprezentacji Paulo Sosusy?
Na pewno na uwagę zasługują – Kamil Piątkowski, o którego zimą starało się wiele europejskich klubów, Marcin Cebula czy Igor Sapała. Dziś nie są jeszcze w stu procentach gotowi na grę w kadrze, ale cały czas się rozwijają. Dlatego warto im się przyglądać.