Obie drużyny przystąpiły do tego meczu osłabione. W polskim zespole zabrakło kontuzjowanych Daniela Dujshebaeva i Haukura Thrastarsona. W ekipie gospodarzy z tego samego powodu nie zagrali lewy rozgrywający Olivier Nyokas, środkowy rozgrywający Aymerica Minne i obrotowy Mathieu Bataille.
Początek spotkania to nerwowa gra z obu stron i sporo błędów. Z dobrej strony pokazali się natomiast obaj bramkarze - Emil Nielsen i Andreas Wolff. Niemiec obronił m.in. rzut karny wykonywany przez Valero Riverę.
W 15. min gospodarze po raz pierwszy wyszli na dwubramkowe prowadzenie (7:5), po rzucie Dragana Pechmalbeca. Kielczanie nie mogli sobie poradzić z Nielsenem i francuski zespół już pięć minut później prowadził 9:6. Wtedy w roli głównej wystąpił Władysław Kulesz. Białorusin uzyskał dwie bramki i w 23. min goście przegrywali już tylko 8:9.
WATCH: Hey, is this a copy of the goal we saw earlier in the #MOTW tonight? 👀
— EHF Champions League (@ehfcl) March 31, 2021
This time Alex #Dujshebaev sets up Igor #Karacic for a beautiful in-flight!@kielcehandball @HBCNantes #ehfcl #showtimeforplayoffs pic.twitter.com/S2psZgcGb0
Kolejny fragment meczu to popis podopiecznych trenera Alberto Entrerriosa. W 27. Wolffa pokonał Figueras i było 14:10 dla Nantes. Jednak polska drużyna jeszcze przed przerwą zabrała się za odrabianie strat. Celne rzuty Alexa Dujshebaeva i byłego zawodnika HBC Nantes Nicolasa Tournata sprawiły, że po 30 minutach Vive przegrywało już tylko 12:14. Nielsen na 20 rzutów kielczan obronił osiem (40 proc. skuteczności) i to głównie jemu francuska ekipa zawdzięczała prowadzenie.
Początek drugiej odsłony to dominacja gości, którzy przez sześć minut zdobyli dwie bramki, nie stracili żadnej i w 36. min był już remis (14:14). Widząc nieporadną grę swoich szczypiornistów szkoleniowiec Nantes poprosił o czas. Jego rady niewiele pomogły. W drużynie Vive niemal nie do zatrzymania był Alex Dujshebaev. To właśnie po bramce starszego syna trenera Vive, goście prowadzili już 19:16. Kilkuminutową niemoc rywali przerwał dopiero Kiril Lazarov, który z karnego pokonał Wolffa. Niemiecki bramkarz po przerwie spisywał się jednak znacznie lepiej i w 49. min to on był górą, odbijając rzut Macedończyka z karnego.
Gospodarze jednak nie rezygnowali. Wykorzystując rozprężenie przeciwnika już dwie minuty później przegrywali tylko 19:20. Na niespełna sześć minut przed końcem po trafieniu Lazarova było już 22:22. Teraz jednak ponownie do głosu doszedł mistrz Polski. Na dwie minuty przed końcem trzeciego już karnego obronił Wolff, a pechowym strzelcem był Rivera.
Minimalne zwycięstwo polskiego zespołu sprawę awansu do ćwierćfinału pozostawia otwartą. Rewanż rozegrany zostanie w środę 7 kwietnia o godz. 20.45 w Kielcach.