Aniołki Matusińskiego z Kataru wrócą z medalem i rekordem kraju. Szczęśliwe, ale i bardzo zmęczone były Polki po wywalczeniu srebra mistrzostw świata w Dausze w sztafecie 4x400 m. Najbardziej zapracowana była Justyna Święty-Ersetic. W ciągu ośmiu dni miała sześć biegów. "Walczyłam serduchem" - przyznała.
Polki wystąpiły w składzie: Iga Baumgart-Witan, Patrycja Wyciszkiewicz, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic. Od niedzieli rekord kraju wynosi 3.21,89. Jak podała oficjalna strona IAAF najszybszą Polką była Wyciszkiewicz. Zmierzono jej międzyczas 49,7.
Srebrne Aniołki pobiegły po medal
Przed mistrzostwami świata ani Baumgart-Witan, ani też Święty-Ersetic nie chciały wziąć w ciemno brązowego medalu. Bieżnia w Dausze pokazała, że miały rację.
Chcemy teraz więcej. To tak jest, że jak dostanie się palec, to chce się całą rękę
- powiedziała.
Po złoto pobiegły w Dausze Amerykanki - 3.18,92, a po brąz - Jamajki - 3.22,37.
Polscy lekkoatleci wracają z Kataru z sześcioma medalami. Kolejne mistrzostwa świata za dwa lata w Eugene.