10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Radość Lićwinko, dominacja Warholma, niespodzianka Nakaayi

Kamila Lićwinko po udanej próbie na 1,98 m cieszyła się, jakby zdobyła w skoku wzwyż medal mistrzostw świata w Dausze. Wracająca po macierzyńskiej przerwie lekkoatletka Podlasia Białystok zajęła piąte miejsce i powiedziała, że nie ma się czego wstydzić. Damian Czykier ostatecznie nie wystartował w poniedziałkowych eliminacjach biegu na 110 m ppł. Powodem były poważne problemy żołądkowe. Powody do radości mieli natomiast Halimah Nakaayi i Karsten Warholm.

filip bossuyt from Kortrijk, Belgium [CC BY 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]

Piąte miejsce Kamili Lićwinko w skoku wzwyż, niespodziewane zwycięstwo Halimah Nakaayi z Ugandy w biegu na 800 m i dominacja Norwega Karstena Warholma na 400 m ppł – to najważniejsze wydarzenia czwartego dnia mistrzostw świata w Dausze.

Radość Kamili Lićwinko po skoku na 1,98 m

To pierwszy sezon Lićwinko po urodzeniu córeczki. Hanna przyszła na świat niemal dokładnie rok temu i brązowa medalistka sprzed dwóch lat nie stawiała sobie wygórowanych celów na ten sezon. Chciała pojechać na mistrzostwa świata, ale nie przypuszczała, że zdoła skoczyć 1,98. To dało jej piąte miejsce i dużo optymizmu na przyszłość.

Jeśli udało mi się z takiego treningu, jaki robiłam uzyskać taki wynik, to może być tylko dobrze

– przyznała. Piąta lokata da jej też stypendium, a wynik 1,98 jest także minimum olimpijskim.

Konkurs stał na niesamowicie wysokim poziomie. Triumfowała po raz trzeci z rzędu startująca pod neutralną flagą Rosjanka Maria Lasickiene. Wszystkie wysokości do 2,04 włącznie zaliczała w pierwszej próbie.

Dobrze wypadły Iga Baumgart-Witan i Justyna Święty-Ersetic w eliminacjach 400 m. Obie miały identyczny czas 51,34 i zajęły drugie miejsca w swoich seriach. We wtorek będą miały jednak trzeci bieg w ciągu trzech dni i jak same mówią – trudno przewidzieć, jak zareagują ich organizmy.

W finale mistrzostw świata na dystansie 400 m jeszcze nigdy nie biegała żadna Polka. „Zawsze jest ten pierwszy raz” – śmiała się Święty-Ersetic, która bardzo chciałaby także poprawić rekord życiowy. Jeśli uda jej się pobiec poniżej 50,41, to ma realną szansę, by znaleźć się w gronie ośmiu najlepszych.

Damian Czykier nie wystartował w poniedziałkowych eliminacjach biegu na 110 m ppł podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Dausze. Zawodnik zmaga się z kłopotami żołądkowymi.

Niespodziankę sprawiły dwie reprezentantki Ugandy Halimah Nakaayi i Winnie Nanyondo, które zajęły odpowiednio pierwsze i czwarte miejsce w biegu na 800 m. Nikt wcześniej na te zawodniczki nie stawiał. Zwyciężczyni miała czas 1.58,04 i na ostatnich metrach odparła ataki dwóch Amerykanek. Raevyn Rogers była druga wynikiem 1.58,18, a Ajee Wilson trzecia – 1.58,84.

Niespodzianka na 800 m - Halimah Nakaayi ze złotem

Cały świat czekał jednak w poniedziałek na finał 400 m ppł. Eksperci twierdzili, że Warholm jest nawet w stanie poprawić rekord świata (46,78). Norweg ruszył bardzo szybko, ale na mecie zabrakło mu sił i ostatecznie zmierzono mu 47,42.

Warholm zdominował finał biegu przez płotki

Emocjonujący był także finał biegu na 5000 m mężczyzn. Na 200 m przed metą prowadził jeszcze Jakob Ingebrigsten, ale Norwegowi wyraźnie nie starczyło sił i ostatecznie spadł na piątą lokatę. Na metę się rzucił – dosłownie i później długo leżał na tartanie. Zwyciężył Etiopczyk Muktar Edris – 12.58,85.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Karsten Warholm #Halimah Nakaayi #Kamila Lićwinko #lekkoatletyka

redakcja