Ambitny, młody i w formie - kulomiot Konrad Bukowiecki nie ukrywa, że do Dauhy na mistrzostwa świata przyjechał po złoty medal. Stawka jest bardzo wyrównana. "W ciemno srebra nie wezmę, bo trenuję po to, żeby wygrywać" - przyznał.
Mnie w ogóle nie nakręca przegrywanie. Nie widzę w tym żadnej motywacji. Właśnie dlatego nie interesuje mnie srebro. Walczę o złoto - z takim nastawieniem tu przyjechałem. A jak będzie? Może być tak, że wrócimy do tego pytania i powiem, że szkoda, że nie wziąłem w ciemno.
Eliminacje pchnięcia kulą zaplanowane są na czwartkowy wieczór. Startuje w nich trzech Polaków - obok Bukowieckiego, także Michał Haratyk i Jakub Szyszkowski. Bukowiecki przyznaje:
Cokolwiek się nie stanie, to już jest mój sezon życia. Nie miałem nigdy tylu startów, w których osiągałem wyniki powyżej 21 metrów. Poprawiłem rekord życiowy na 22,25, wygrałem Uniwersjadę i mistrzostwa Europy do lat 23. I ja wiem, że to nie jest moje ostatnie słowo.
I faktycznie może mieć powody, by być optymistą. Jego forma w ostatnich tygodniach wyraźnie zwyżkowała. Na zgrupowaniu w Belek wyglądał znakomicie.
Ukłony dla mojego taty, bo on to świetnie przygotował. W Belek chodziło wyłącznie o złapanie świeżości i tak się stało. Rywale też widzieli na pewno, że moja forma idzie ciągle do góry. Nie skupiam się na tym, by byli przestraszeni, tylko żebym ja pchał jeszcze dalej.
On zdaje sobie jednak sprawę z tego, że takiego poziomu pchnięcia kulą jeszcze nie było. Ośmiu zawodników pchnęło w tym sezonie wynik lepszy od 22 metrów.
Kosmiczny poziom, ale do niego trzeba się po prostu dostosować. Wydaje mi się, że 22 metry mogą nie dać złota. Ale ja też nie wyobrażam sobie innej sytuacji niż takiej, w której uzyskam rekord życiowy. Jestem tu po to, by być najlepszym. Po to każdy z nas trenuje.
Bukowiecki już jeden szczyt formy w tym sezonie miał - na początku lipca, kiedy zdobył złoto Uniwersjady i mistrzostw Europy do lat 23.
Po tych dwóch imprezach trochę odpuściłem, parę dni wolnych, a później zacząłem ciężko trenować. To była chyba najlepsza decyzja w mojej karierze i dziękuję za to mojemu tacie, że ją podjął. Kompletnie nic nie robiłem i to mi dało takiego kopa, głód, żeby znowu mocniej potrenować i przede wszystkim, żeby znowu startować. To był świetny ruch. Gdyby tej przerwy nie było i cały czas jechałbym ciągiem, to znudzenie mogłoby się pojawić.
Bukowiecki ma dopiero 22 lata, a już ma realne szanse na to, by stanąć na podium mistrzostw świata,
Czuję teraz dużo młodziej niż jak miałem lat 18-19. Wtedy wygrywałem w swojej kategorii wiekowej wszystko. Dla mnie ciężkie było spotkanie z seniorami. Nagle wchodzę do tej rywalizacji i zaczynam przegrywać. Bardzo się denerwowałem sam na siebie. Wszyscy mi powtarzali, że jestem młody, mam dużo czasu, a ja chciałem na siłę z nimi wygrywać. Teraz sobie uświadomiłem, że mam 22 lata i jestem jeszcze bardzo młody.