Paweł Fajdek - najlepszy w trzech poprzednich mistrzostwach świata - już pierwszym rzutem eliminacyjnym na odległość 79,24 m zapewnił sobie awans do finału rywalizacji młociarzy w trwającej w Dausze imprezie tej rangi. Wcześniej uczynił to Wojciech Nowicki.
Nowicki, ubiegłoroczny mistrz Europy, uzyskał 77,89 i był to najlepszy wynik w grupie A. Fajdek osiągnął niespełna półtora metra więcej i również wyraźnie prowadzi w grupie B. By mieć pewność awansu, trzeba było rzucić 76,5 m.
Fajdek pokazał moc. Nowicki nie ustępuje koledze
Paweł #Fajdek też bez kłopotów melduje się w finale. 80 m było blisko... ??? #tvpsport pic.twitter.com/6LVg3lSudv
— TVP Sport (@sport_tvppl) October 1, 2019
Polacy są głównymi faworytami konkursu i powinni między sobą walczyć o złoto. Trudno sobie wyobrazić, by ktokolwiek był w stanie nawiązać z nimi walkę, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że należy do nich 12 najlepszych tegorocznych wyników w świecie.
Finał rzutu młotem mężczyzn zaplanowano na środę. Już we wtorek o medal chciałby powalczyć w skoku o tyczce Piotr Lisek.
Lisek o swój trzeci medal mistrzostw świata na stadionie powalczy od 19.05 czasu polskiego. W kolekcji ma już srebro (2017) i brąz (2015), teraz zatem czas na złoto. On sam deklaracji nie chce składać. I słusznie, bo poziom tej konkurencji jest najwyższy od lat. Trzech zawodników - Lisek, Szwed Armand Duplantis i broniący tytułu Amerykanin Sam Kendricks - skoczyło w tym sezonie 6 metrów lub więcej. To jednak wcale nie znaczy, że to oni między sobą rozdzielą medale. Lisek przestrzega:
Bardzo dobrze wygląda także Brazylijczyk Thiago Braz, a w mistrzostwach świata często dochodzi też do niespodzianek, więc wcale nie jest powiedziane, że teraz do takiej nie dojdzie.