50 lat temu, 29 kwietnia 1970 roku, Górnik Zabrze - jako jedyny dotychczas polski klub piłkarski - dotarł do finału rozgrywek o europejskie puchary. Na wiedeńskim Praterze w decydującym meczu nieistniejącego już Pucharu Zdobywców Pucharów przegrał z Manchesterem City 1:2. O historycznym awansie do finału zadecydował... rzut monetą.
Zanim doszło do meczu na reprezentacyjnym obiekcie Austrii, noszącym dziś imię Ernsta Happela, polscy kibice emocjonowali się meczami zabrzan z Olympiakosem Pireus, Glasgow Rangers czy Lewskim Spartakiem Sofia. Do historii przeszły półfinałowe starcia z Romą.
Trzy mecze z włoskim gigantem sprawiły, że ulice polskich miast opustoszały. Dwa pierwsze spotkania zakończyły się remisami - 1:1 i 2:2 (to drugie z dogrywką) i konieczne było trzecie na neutralnym terenie.
Górnik awansował do finału po dramatycznym trójmeczu z AS Roma i rzucie monetą
Doszło do niego we Francji, w Strasbourgu. W nim najpierw prowadzili górnicy po golu Włodzimierza Lubańskiego w pierwszej połowie. W drugiej włoski zespół wykorzystał rzut karny, dwa razy zgasło światło i znowu konieczna była dogrywka...
Wszystko na nic, skończyło się wynikiem 1:1 i dalej nie było rozstrzygnięcia. Zdecydował rzut monetą francuskiego sędziego Rogera Machina. Kapitan Górnika Stanisław Oślizło wybrał "pille", czy odpowiednik polskiej reszki. Los był szczęśliwy dla niego i kolegów - polska drużyna awansowała do finału. Narodziła się legenda, że gdy relacje telewizyjne zapowiada popularna wówczas spikerka Krystyna Loska, Górnik wygrywa...
Finał Górnika Zabrze pół wieku temu to największy klubowy sukces polskiej piłki
Jedyny taki polski finał.
— Piłka Nożna (@PilkaNozna_pl) April 29, 2020
W cyklu #ZdarzyłoSięWFutbolu wspominamy pamiętną noc na wiedeńskim Praterze, kiedy to @GornikZabrzeSSA grał w finale Pucharu Zdobywców Pucharów z Manchesterem City.
Minęło pół wieku i nikt tego wyniku nie powtórzył.
WIĘCEJ ➡ https://t.co/BdcqMvY9tZ pic.twitter.com/IUnk4BbCWp
Finał w Wiedniu, rozgrywany w deszczu, rozczarował polskich kibiców. Szybkie prowadzenie Anglików po trafieniu w 12. minucie Neila Younga, kolejny gol z karnego Francisa Lee jeszcze przed przerwą (43.) i było już 2:0 dla City. Kontaktową i jak się okazało honorową bramkę dla zabrzan zdobył stoper Oślizło w 68. minucie. Może byłby jeszcze jeden remis, gdyby nie pudło w dogodnej sytuacji Jana Banasia, który strzelał sam zamiast podawać do Lubańskiego.
W Wiedniu Górnik zagrał w składzie: Hubert Kostka - Jerzy Gorgoń, Stanisław Oślizło, Stefan Florenski (85. Alojzy Deja), Henryk Latocha - Alfred Olek, Zygfryd Szołtysik, Erwin Wilczek (75. Hubert Skowronek) - Jan Banaś, Włodzimierz Lubański, Władysław Szaryński.
Piłkarzami zabrzańskiego klubu byli też wówczas: Jerzy Musiałek, Roman Lentner, Zygmunt Anczok czy Andrzej Szarmach.