To był dla Marcina Bułki wieczór jak z horroru. Polski bramkarz po raz drugi zagrał we francuskiej ekstraklasie w barwach PSG i zawalił paryżanom mecz. Po błędzie reprezentanta naszej młodzieżówki, Ignatius Ganago zdobył jedyną bramkę w tym spotkaniu i RC Lens sensacyjnie pokonało finalistę ostatniej edycji Ligi Mistrzów (1:0).
Dramat Marcina Bułki rozegrał się w 58. minucie spotkania. Wtedy Polak tak fatalnie podał do kolegi z obrony, że piłka trafiła pod nogi Ignatiusa Ganago, który spokojnie skierował ją do siatki. Ten występ miał być dla byłego zawodnika Escoli Varsovia trampoliną do polepszenia pozycji w ekipie z Parc de Princes. Polak zagrał, bo z powodu koronawirusa w ekipie mistrzów Francji zabrakło siedmiu zakażonych piłkarzy. W tym "etatowego" pierwszego bramkarza Keylora Navasa.
(1-0) 58 : BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUT de #Ganago qui trompe Verratti et Bulka ! #RCLPSG #rclens pic.twitter.com/nX1bTx91lj
— Racing Club de Lens (@RCLens) September 10, 2020
Pięć minut po fatalnym kiksie Bułka błysnął, broniąc strzał Simona Banzy z kilku metrów. Ale nawet ta efektowna interwencja nie zatarła niesmaku, jaki pozostawił po sobie występ naszego bramkarza.
Być może błąd Marcina zostałby zbagatelizowany, gdyby gracze PSG odrobili straty i wygrali. Ale zdziesiątkowani chorobami, grający w mocno rezerwowym składzie paryżanie nie mieli argumentów, by zagrozić bramce gospodarzy.
Dla Bułki był to drugi występ w Ligue 1, odkąd latem 2018 roju przeniósł się do Paryża z londyńskiej Chelsea. W debiucie Polak zaprezentował się zdecydowanie lepiej. W czwartej kolejce poprzedniego sezonu zagrał przeciwko FC Metz. PSG zwyciężył 2:0, a nasz golkiper zebrał pochwały.