Widzew i Legia to nie tylko „odwieczni” rywale, ale również jedyne drużyny, które reprezentowały Polskę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Widzew awansował do niej w 1996 roku, a Legia - rok wcześniej oraz w 2016 roku. W przeszłości zdarzało się, że ich mecze decydowały o losach mistrzostwa kraju, jak w 1996 i 1997 roku, gdy Widzew wygrał na Łazienkowskiej (2:1 i 3:2).
W tym stuleciu, głównie z powodu kłopotów sportowych widzewiaków, prestiż tego wydarzenia nieco zmalał, ale w środę - mimo dwóch klas rozgrywkowych różnicy - kibice znów byli świadkami bardzo ciekawego spotkania.
Faworyzowana Legia prowadziła już 2:0 po golach Jose Kante i Pawła Wszołka, ale mocny kadrowo Widzew po bramce Marcina Robaka z rzutu karnego i samobójczym trafieniu Artura Jędrzejczyka (duży udział przy tym golu miał Przemysław Kita) doprowadził do wyrównania.
W 84. minucie gola na wagę awansu Legii strzelił Igor Lewczuk. W końcówce ambitnie grający gospodarze osiągnęli przewagę, ale tym razem nie doprowadzili do wyrównania.