Barlinek Industria Kielce przegrał w finale Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych po dogrywce 29:30 z Magdeburgiem. Kielczanie przegrali drugi kolejny finał Champions League. Przed rokiem polska drużyna uległa Barcelonie.
Piłkarze ręczni Barlinka Industrii Kielce w sobotę stoczyli emocjonującą do ostatnich sekund walkę z Paris Saint Germain. Mistrzowie Polski wygrali jedną bramką, a w finale Champions League zmierzyć się mieli nieoczekiwanie z niemiecką ekipą, która po rzutach karnych pokonała w drugim półfinale faworyzowaną Barcelonę.
Przed nami finał, w którym każdy da z siebie wszystko i nie będzie żadnych wymówek. To, że zagramy z Magdeburgiem, a nie Barceloną, nie ma większego znaczenia. Chcemy po prostu wygrać
- zapowiadał Arkadiusz Moryto.
Początek starcia w Lanxess Arena w Kolonii należał jednak do niemieckiej ekipy, która po pięciu minutach prowadziła 4:1. Kielczanie mieli problem by przedrzeć się przez agresywną obronę rywali. Drużynę prowadzoną przez trenera Tałanta Dujszebajew do walki zainspirował znakomitymi interwencjami Andreas Wolff.
Best goalkeeper after 10mn? 🤔
— EHF Champions League (@ehfcl) June 18, 2023
🔴🟢 Nikola Portner
🔵🟡 Andi Wolff#ehfcl #ehffinal4 @kielcehandball @SCMagdeburg pic.twitter.com/iKXBz7T6BB
Po drugiej stronie boiska imponować skutecznością zaczął Alex Dujszebajew i karta się odwróciła. Popisowa akcja Kielc w ostatnich sekundach zakończona rzutem Moryty sprawiła, że na przerwę mistrzowie Polski schodzili z dwubramkowym prowadzeniem.
This is simply beautiful.. 💎😍#ehfcl #ehffinal4 @kielcehandball @AlexDujshebaev pic.twitter.com/zGvz5xjSmS
— EHF Champions League (@ehfcl) June 18, 2023
Kielczanie drugą połowę rozpoczęli mocno, ale emocji nie brakowało, bo Niemcy nie zamierzali odpuszczać walki o triumf w Lidze Mistrzów. Nie podłamały ich nawet spektakularne interwencje Wolffa, któremu statystycy po zatrzymaniu Marko Bejzaka wyliczyli imponujące 38 procent skutecznych obron.
Mecz został niespodziewanie przerwany na ponad dziesięć minut, gdy pomocy medycznej potrzebował jeden z kibiców. Po wznowieniu Magdeburg zdobył kontaktową bramkę na 21:22. Na domiar złego polska drużyna nie mogła złapać właściwego rytmu w ataku i po chwili był już remis.
The door is now CLOSED 👊#ehfcl #ehffinal4 @SCMagdeburg pic.twitter.com/TBTWUH1xNv
— EHF Champions League (@ehfcl) June 18, 2023
Kiedy wydawało się, że zwycięstwo wymyka się Kielcom z rąk, to prawdziwy mur przed bramką ustawił Tomasz Gębala. Magdeburg nie mógł się przedrzeć, a mistrzowie Polski wyszli z zabójczą kontrą i na półtorej minuty przed końcem prowadzili jedną bramką i grali w przewadze. Niestety Damgaard rzucił na remis. Zostało 16 sekund, a Kielce miały piłkę. Sytuacji nie udało się jednak wykorzystać i konieczna była dogrywka. W niej inicjatywa należała do Magdeburga i to drużyna z Piotrem Chrapkowskim w składzie miała powody do świętowania.