Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Dinozaury o krok od wielkiej sensacji w NBA

Koszykarzy Toronto Raptors dzieli już tylko jedno zwycięstwo od mistrzostwa ligi NBA. W piątek pokonali na wyjeździe obecnych czempionów i faworytów rozgrywek - Golden State Warriors 105:92 i w finałowej rywalizacji play off do czterech zwycięstw prowadzą 3-1.

Chensiyuan [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)]

W pierwszej połowie utrzymywała się niewielka przewaga Warriors. W pewnym momencie sięgnęła nawet 11 punktów, ale ostatecznie na przerwę gospodarze schodzili prowadząc 46:42. Przełomowa dla losów spotkania okazała się końcówka trzeciej kwarty. W odstępie niespełna czterech minut Raptors zdobyli 18 punktów, a gospodarze zaledwie trzy. "Wojownicy" powstałej wówczas straty nie potrafili już zniwelować.

Obie drużyny nie zachwycały skutecznością, ale to ekipa z Kanady grała uważniej. Popełniła tylko dziewięć strat, a rywale aż 17. Warriors w dodatku pudłowali nawet z linii rzutów wolnych. Wykorzystali 14 z 21 prób, wobec 23 z 24 Raptors. Najlepszy w zwycięskiej ekipie był Kawhi Leonard, który na uzyskał 36 punktów i miał 12 zbiórek. To niewiele mniej niż łącznie reszta podstawowej piątki - 41 pkt.

Ani mnie, ani moich kolegów nie interesują indywidualne popisy. Jedyne co się dla nas liczy, to zwycięstwo drużyny

- podkreślił bohater wieczoru.

Kawhi Leonard vs Warriors

Z rezerwowych duże wsparcie zapewnił mu Serge Ibaka. Reprezentant Hiszpanii zdobył 20 punktów, czyli więcej niż w trzech wcześniejszych spotkaniach łącznie. W dodatku miał świetną skuteczność - 9/12 z gry.

Dinozaury są o krok od pokonania mistrzów

Warriors od miesiąca muszą sobie radzić bez kontuzjowanego Kevina Duranta, najbardziej wartościowego zawodnika (MVP) dwóch poprzednich finałów. Do składu po jednomeczowej absencji spowodowanej nadwyrężeniem ścięgna uda wrócił za to Klay Thompson i z 28 punktami był liderem zespołu.

Stephen Curry dołożył 27, ale przy niezbyt imponującej skuteczności - 9/22 z gry. 31-letni rozgrywający chwilami wydawał się być sfrustrowany, a niektóre jego rzuty nie trafiały nawet w obręcz kosza. Po spotkaniu ocenił:

Przez 26 minut graliśmy naprawdę dobrze, ale potem Raptors po prostu przejęli kontrolę nad meczem. Oczywiście nie jesteśmy w dobrych nastrojach, jednak to jeszcze nie koniec. Wiem, że to frazes, ale teraz musimy się skupić na najbliższym meczu

Kolejny, być może ostatni mecz odbędzie się w poniedziałek w Toronto. Tylko raz zdarzyło się, aby drużyna prowadząca w finale 3-1 nie zdobyła mistrzostwa. Taką przewagę trzy lata temu zmarnowali... Warriors.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#NBA #Toronto Raptors #Golden State Warriors

redakcja