Agnieszka Radwańska w słabym stylu pożegnała się z wielkoszlemowym Wimbledonem. Polska tenisistka przegrała już w drugiej rundzie z czeską tenisistką Lucie Safarovą 5:7, 4:6. Na konferencji prasowej stwierdziła, że parę lat temu inaczej reagowałaby na porażkę w drugiej rundzie. A teraz? "Nie te lata" - przyznaje z rozbrajającą szczerością.
29-letnia Krakowianka dopiero drugi raz w karierze odpadła z Wimbledonu tak wcześnie. Na drugiej rundzie zakończyła też udział w 2011 roku. W pozostałych startach od 2006 zawsze wygrywała przynajmniej dwa mecze. Jej największym sukcesem w stolicy Wielkiej Brytanii był awans do finału w 2012 roku. Rok później i w 2015 zagrała w półfinale.
Bywały gorsze porażki. Nikogo nie zadowala druga runda, ale to nie jest jakiś moment, żeby ustawiać go jako najgorszy mecz czy wynik. Ten rok nie jest jakiś niesamowity, tym bardziej, że jestem po przerwie (związanej z kontuzją pleców - PAP). Kto wie, może gdybym była bardziej świeża albo miała troszkę inne losowanie, byłoby inaczej, ale ogólnie jakoś nie rozpamiętuję, nie porównuję tych lat, bo to są zupełnie inne historie. Pewnie gdybym przegrała pięć czy sześć lat temu w drugiej rundzie to bym zupełnie inaczej na to patrzyła i reagowała. Chyba już nie te lata.
Cóż, 29 lat to rzeczywiście "nie te lata". Ciekawe, co na to 38-letnia Venus Williams, 9. rakieta świata w rankingu WTA (Radwańska jest na 30. miejscu).
Radwańska była ostatnią reprezentantką Polski, która pozostawała w stawce w grze pojedynczej. We wtorek swoje pierwsze mecze przegrali Magda Linette i Hubert Hurkacz.