Niepewność, to słowo które najlepiej oddaje to co działo się przez ostatnie dni w sercach kibiców Legii. W poprzedniej kolejce po słabym meczu w Lubinie Piast zrównał się punktami z liderem. Wiadomo było, że niedzielny mecz może zadecydować o tym kto zostanie mistrzem Polski. W snach kibiców powróciły koszmary sprzed roku, kiedy w podobnym meczu Legia przegrała z Lechem na Łazienkowskiej 1:2 i straciła, wydawałoby się pewne mistrzostwo.
Wtedy jednak warszawski zespół zgrzeszył pychą. Po wygranej z Kolejorzem w finale Pucharu Polski legioniści nie docenili rywali. Zbyt mocno świętowane pucharowego sukcesu i lekceważenie przeciwnika skończyło się tym, że Lech zabrał Legii mistrzostwo. Tamte doświadczenia przydały się Legii w tym roku. Po zdobyciu Pucharu piłkarze, jak jeden mąż powtarzali, że mecz sezonu czeka ich w niedzielę. Wszyscy koncentrowali się na jednym – meczu z Piastem.
Początek meczu nie był w wykonaniu Legii najlepszy. Piast grał bardzo mądrze i wydawało się, że gospodarze będą mieli problemy ze znalezieniem sposobu na sforsowanie defensywy gliwiczan.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kibice Legii odpowiadają manipulatorom. Ten transparent rozwiewa wątpliwości
Ale okazało się, że nic z tych rzeczy. Nietypowo piłkarzem, który „odblokował” wynik był stoper Legii Igor Lewczuk. W 28. min meczu wykorzystał on dobre dośrodkowanie Guilherme z rzutu rożnego i strzelił pierwszego gola. Sam Brazyliczyk strzelił chyba najważniejszego gola w tym meczu. Tak zwana bramka do szatni w 45. min chyba ostatecznie wybiła Piastowi z głów marzenia o wygranej. Nie były one bezpodstawne, bo Legia z gliwiczanami wygrała ostatnio 400 dni temu. Ostatnie dwa mecze przegrywając 1:2 na wyjeździe i remisując 1:1 na Łazienkowskiej.
W niedzielę te statystyki się jednak nie liczyły. Już w 54. min gospodarze pokazali gościom, że na mistrzostwo, którego jeszcze nigdy nie zdobyli odkąd w Gliwicach powstał ich klub w 1945 r. , będą musieli jeszcze poczekać. Fantastyczne podanie Michała Kucharczyka zewnętrzną częścią stopy, na bramkę zamienił Fin Kasper Hamalainen.
W 69. min było już 4:0, kiedy po starciu w polu karnym dwóch Brazylijczyków Heberta i Guilherme nasz eksportowy sędzia Szymon Marciniak wskazał na jedenasty metr. Nemanja Nikolić karnego wykonał bezbłędnie i po raz 27 w tym sezonie mógł się cieszyć ze strzelonego gola.
W środę Legia może zapewnić sobie mistrzostwo Polski jeśli wygra z Lechią Gdańsk, albo jeśli Piast przegra w Chorzowie z Ruchem.
Legia Warszawa - Piast Gliwice 4:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Lewczuk 28, 2:0 Guilherme 45, 3:0 Hamalainen 54, 4:0 Nikolić 69-k
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Lewczuk, Pazdan, Hlousek - Guilherme (73. Aleksandrow), Jodłowiec (78. Vranjes), Borysiuk, Hamalainen, Kucharczyk (81. Masłowski) - Nikolić.
Piast: Szmatuła - Szeliga, Korun, Hebert, Mraz - Mak (73. Badia), Pietrowski, Vacek ż (79. Sapała ż), Żivec (56. Barisić), Bukata - Nespor.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 29 245.
Reklama