- Dowiedziałem się o rzekomej "zimnej wojnie" pomiędzy mną i marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim; dawno nie czytałem takich bajek - napisał na Twitterze marszałek Sejmu, Marek Kuchciński. - Jeśli każda wojna wyglądałaby jak ta, to na świecie panowałby pokój - ocenił z kolei marszałek Senatu, Stanisław Karczewski.
Według "Rzeczpospolitej" marszałek Marek Kuchciński chciał zakazać senatorom wchodzenia na salę obrad w Sejmie, co marszałek Senatu Stanisław Karczewski miał uznać za "potwarz".
Jak pisze "Rz", Kuchciński chciał gruntownie zmodyfikować zarządzenie w sprawie wstępu do budynków zarządzanych przez Kancelarię Sejmu, jednak do jego wydania potrzebna jest zgoda marszałka Senatu.
A tam projekt Kuchcińskiego uznano za nieakceptowalny - czytamy w dzienniku.
Jeden z senackich urzędników powiedział gazecie, że marszałek Karczewski "twierdzi, że zmiany mocno utrudnią życie na Wiejskiej".
Dowiedziałem się z jednej z gazet o rzekomej "zimnej wojnie" pomiędzy mną i Marszałkiem Senatu @StKarczewski. Dawno nie czytałem takich bajek. Myślę, że obaj będziemy zadowoleni jak polski film "Zimna wojna" otrzyma Oscara. A Rzeczpospolitej życzę, by była bardziej do rzeczy :)
— Marek Kuchciński (@MarekKuchcinski) 27 listopada 2018
Do sprawy, również w mediach społecznościowych, odniósł się też marszałek Senatu Stanisław Karczewski:
Jeżeli każda zimna wojna wyglądałaby jak ta, która trwa rzekomo pomiędzy mną a @MarekKuchcinski, to na świecie panowałby błogi pokój. @rzeczpospolita pic.twitter.com/PwQa6v4cdc
— Stanisław Karczewski (@StKarczewski) 27 listopada 2018
Według "Rzeczpospolitej", jedną z zasad proponowanych przez Kuchcińskiego był wyjątkowo długi, bo 48-godzinny termin na zgłaszanie list imiennych, na podstawie których wchodzą do Sejmu m.in. goście komisji. Obecnie - jak przypomina gazeta - nie ma żadnego terminu na ich złożenie, więc można zrobić to w ostatniej chwili.
Projekt przewidywał też, że poseł lub senator, którego goście naruszyli dobre obyczaje, będzie mógł dostać czasowy zakaz ich zapraszania. Jednak czarę goryczy miała przelać inna propozycja: zakazu wstępu senatorów na salę obrad Sejmu, chyba że muszą być na mównicy, by przedstawić projekt senacki - twierdzi "Rz".
Odebraliśmy to jak policzek – mówi gazecie senacki urzędnik.