Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w czwartek proces apelacyjny mężczyzny oskarżonego o znęcanie się nad żywymi karpiami, który miał je przetrzymywać w niewłaściwych warunkach podczas sprzedaży. Sąd I instancji skazał go na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu.
Sprawa dotyczy mężczyzny, który 21 grudnia 2018 roku na terenie giełdy rolno-towarowej w Białymstoku miał się znęcać nad żywymi karpiami. Oskarżony miał podczas sprzedaży ryb utrzymywać je w niewłaściwych warunkach: przechowywać je w pojemnikach, gdzie nie było wystarczająco wody, była ona mętna i nienatleniona. Dodatkowo klientom wydawać miał ryby w związanych workach foliowych bez wody lub w zbyt małych wiaderkach przez co ryby nie mogły się poruszać. Mężczyzna oskarżony został o czyn z art. 35 punkt 1a ustawy o ochronie zwierząt, który mówi o tym, że kto znęca się nad zwierzętami, podlega karze pozbawienia wolności do 3 lat.
Sąd Rejonowy w Białymstoku, który rozpatrywał sprawę w pierwszej instancji, uznał mężczyznę za winnego i skazał go na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata, otrzymał dozór kuratora, a także miał zapłacić grzywnę w wysokości 1 tys. zł.
Apelację w tej sprawie złożył obrońca oskarżonego, który chce uniewinnienia mężczyzny. Zaskarżył wyrok w całości, któremu zarzucił m.in. niewskazanie przez sąd I instancji, jakich warunków sprzedaży ryb mężczyzna nie spełnił, niewyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy i brak m.in. opinii specjalisty dotyczącej warunków przetrzymywania i transportu ryb. W ocenie obrony, czyn oskarżonego miał znikomy stopień społecznej szkodliwości.
Obrona wniosła też o rozważenie wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem czy art. 35 ustawy o ochronie zwierząt jest zgodny z Konstytucją RP "w zakresie tradycji prowadzenia sprzedaży żywych ryb w Polsce w okresie poprzedzającym święto Bożego Narodzenia". Obrona wniosła też o opinię biegłego ichtiologa, który miałby powiedzieć o warunkach sprzedaży ryb.
Sąd Okręgowy w Białymstoku, który w czwartek rozpatrywał sprawę, oddalił wnioski obrony o wystąpienie do Trybunału Konstytucyjnego uzasadniając, iż nie zostało wskazane, który artykuł Konstytucji miałby być łamany. Sąd nie uwzględnił też wniosku o powołanie ichtiologa, uznając, że biegły mógł być powołany podczas rozpatrywania sprawy przez sąd I instancji.
W mowie końcowej obrońca mężczyzny Wojciech Wójcicki ocenił, że w sprawie nie udowodniono jednoznacznie winy, iż sprzedaż żywych ryb z pojemników nosiło znamiona znęcania się nad zwierzętami, stąd - jak podkreślił - chciał, aby został powołany biegły ichtiolog, który mógłby powiedzieć o odczuciach ryb. "W związku z tym, że istnieje ta wątpliwość, ja proszę o potraktowanie jej na korzyść oskarżonego" - mówił obrońca. Argumentował, że mężczyzna prowadzi hodowlę ryb od 30 lat, ma niezbędne pozwolenia, do tego zajmuje się innymi zwierzętami, stąd - jak mówił - trudno wskazać, że mężczyzna ma złą wolę i potrafiłby znęcać się nad zwierzętami. Obrońca ocenił też, że wymiar kary jest "rażąco surowy", mężczyzna nie był nigdy karany.
Prokuratura wniosła o oddalenie apelacji i utrzymanie wyroku sądu I instancji.
Oskarżony nie przyznaje się do winy.
Absolutnie nie zgadzam się z zarzutem znęcania nad tymi rybami dlatego, że po prostu te ryby hoduję od pierwszego stadium, (...) a na koniec mi się zarzuca, że znęcam się nad tymi rybami
- mówił przed sądem. Uważa, że jego winą jest to, iż "hoduje ryby i chciał je sprzedać". Powiedział, że ma wiedzę jak hodować ryby, a podczas sprzedaży posiadł sprzęt do natleniania.
Wyrok w tej sprawie sąd ogłosi 31 lipca.