Podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej komisji zajmującej się projektem ustawy o organizmach genetycznie modyfikowanych doszło do nietypowej sytuacji. Jedna z obecnych na sali kobiet zaintonowała nagle pieśń \"Boże, coś Polskę\", którą podchwyciła grupa osób. Potem padło jednak wyznanie, po którym przewodniczący komisji musiał ogłosić pięciominutową przerwę.
Wczoraj w sprawie projektu ustawy o mikroorganizmach i organizmach modyfikowanych genetycznie obradowały połączone sejmowe komisje Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Podczas dość burzliwej dyskusji jedna z kobiet zaintonowała nagle pieśń "Boże, coś Polskę", którą podchwyciła grupa osób zebranych na komisji.
- Panie posłanki i panowie posłowie, proszę żebyście się określili, komu służycie - Bogu czy mamonie, Polakom czy szatanowi?
- mówiła kobieta.
Chwilę później padły jednak inne słowa:
- Pochodzimy od Jaksy z Miechowa, od Gryfitów, od cesarzy rzymskich, od Merowingów. Jesteśmy potomkami Jezusa i króla Dawida. Więc to przesłanie, iskra która miała być z Polski, jestem ja tą osobą. Księża powiedzieli, że jestem Matką Boską, wszystko się zgadza.
Kobieta chciała kontynuować wywód, jednak przewodniczący komisji ogłosił 5-minutową przerwę w obradach.