Dziś zmniejszyło się zagrożenie pożarowe w wielu częściach kraju, jednak nadal pozostaje duże w województwach: lubelskim, świętokrzyskim, małopolskim i podkarpackim oraz na południu Mazowsza - wynika z popołudniowych danych Instytutu Badawczego Leśnictwa.
Na pozostałym obszarze zagrożenie, które od kilku dni utrzymywało się na najwyższym stopniu, spadło do średniego i małego poziomu. W niektórych miejscach w środę prawie w ogóle nie występuje, m.in. na terenie województw: zachodniopomorskiego, pomorskiego, kujawsko-pomorskiego, warmińsko-mazurskiego czy dolnośląskiego.
Wysokie zagrożenie pożarowe w lasach wynika z panującej w kraju suszy. W związku z niebezpieczeństwem pożaru wydawane są już pierwsze zakazy wstępu do lasu. Instytut apeluje o zachowanie wzmożonej ostrożności podczas przebywania w lesie, jak i w czasie przejazdów przez tereny leśne, a także w ich sąsiedztwie.
Codzienne prognozy zagrożenia pożarowego w lasach opracowuje Laboratorium Ochrony Przeciwpożarowej Lasu Instytutu Badawczego Leśnictwa. Jego kierownik, dr hab. Ryszard Szczygieł zwracał uwagę, że aby sytuacja w lasach na stałe się poprawiła, potrzebne by były długie okresy deszczu.
Jak tłumaczył, nie chodzi jednak o gwałtowne opady burzowe, bo wówczas nawet duża ilość wody po prostu spływa, nie nawilżając ściółki. Również śladowe opady rzędu 1-2 mm nie eliminują zagrożenia, tylko je zmniejszają na jeden, góra dwa dni.
- Chodzi o powolne mżawki, kapuśniak, który by stopniowo nawilżał ten materiał palny, tak by mógł wchłonąć tę wilgoć
- wyjaśniał.
Według danych Lasów Państwowych od stycznia do środy polskie lasy płonęły 4011 razy, a w kwietniu zanotowano ich 3352. W ocenie prof. Szczygła ten rok może być rekordowy pod tym kątem i najbardziej dramatyczny. Kluczowa dla "ratowania tego, co się jeszcze da uratować" jest zdaniem naukowca ostrożność przebywających w lasach ludzi.