- Donald Tusk – jak sądzę – już wtedy był jakoś "po słowie" z Władimirem Putinem o tym, że Rosja nie będzie blokować jego aspiracji w ubieganiu się o jakieś stanowiska europejskie. Wiadomo, że przy jakimś bardzo ostrym sprzeciwie Rosji – takim nieoficjalnym – Donald Tusk miałby mniejsze szanse na objęcie stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej – powiedziała poseł PiS Joanna Lichocka, komentując zachowanie byłego premiera po katastrofy smoleńskiej.
- Jestem przekonana, że gdyby politycy Platformy Obywatelskiej skrytykowali tych ludzi, którzy zawsze zakłócają te uroczystości, to szybko by zniknęły te wydarzenia. To jest tak, że (…) jakaś elita - w cudzysłowie - za tym stoi, ktoś na to przyzwala
- powiedziała Lichocka w Programie Pierwszym Polskiego Radia.
Jak zauważyła "mamy problem od 2005 r.".
- Program nienawiści, który uruchomił Donald Tusk po przegranych wyborach. Wtedy została podjęta po stronie opozycji decyzja o byciu totalną opozycją, wtedy była to totalna nienawiść przede wszystkim wobec Lecha Kaczyńskiego, braci Kaczyńskich
- wskazała posłanka.
W jej ocenie po stronie opozycji ten "przemysł pogardy" jest kontynuowany. - Nie mówię nawet o finansowaniu hejterskich portali jak "Sok z Buraka", ale o przyzwoleniu na zakłócanie uroczystości w rocznicę i miesięcznicę katastrofy" - dodała.
Pytana o postawę ówczesnego polskiego rządu i premiera Donalda Tuska wobec śledztwa rosyjskiego po katastrofie w Smoleńsku, Lichocka oceniła, że działania te miały na celu "zabezpieczenie interesów rosyjskich". W ocenie poseł Lichockiej charakteryzowała je "dbałość, żeby Rosja się nie zdenerwowała, żeby nie irytować Moskwy".
- Donald Tusk – jak sądzę – już wtedy był jakoś "po słowie" z Władimirem Putinem o tym, że Rosja nie będzie blokować jego aspiracji w ubieganiu się o jakieś stanowiska europejskie. Wiadomo, że przy jakimś bardzo ostrym sprzeciwi się Rosji – takim nieoficjalnym – Donald Tusk miałby mniejsze szanse na objęcie stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej
- podkreśliła.
Według Lichockiej działaniem Tuska w sprawie katastrofy Smoleńskiej z jednej strony "motywował strach przed odpowiedzialnością, ale z drugiej strony ta myśl o przyszłości, o własnej karierze".
- Wina Donalda Tuska w braku rzetelnego wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, ale także braku spełnienia podstawowych warunków bezpieczeństwa, w jakich odbywała się ta wizyta, jest w mojej ocenie jednoznaczna. Mam nadzieję, że będzie można kiedyś, gdy prokuratura zakończy swoje postępowanie, bardzo wyraźnie opinii publicznej przedstawić
– dodała.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski