Śmierć Polaka w zamachu w Strasburgu stała się dla pisarza Jacka Dehnela - felietonisty m.in. lewicowej "Gazety Wyborczej" i postkomunistycznej "Polityki" - okazją do zaakcentowania homoseksualizmu Bartosza Niedzielskiego. Niesmaczne refleksje Dehnela wypunktował dziennikarz "Do Rzeczy". Jak to się skończyło - sami zobaczcie...
Dla afektowanego lewicowego pisarza Jacka Dehnela tragiczna śmierć Bartosza Niedzielskiego w Strasburgu stała się punktem wyjścia dla mało odkrywczego i nieco nużącego wywodu na temat związku postaw bohaterskich z... orientacją seksualną. Osobliwy wpis sympatyzującego z środowiskiem LGBT poety można przeczytać poniżej.
Jednak prawdopodobnie nie przytaczalibyśmy go, gdyby nie dyskusja, jaka wywiązała się pod facebookowym elaboratem Dehnela. Do rozmowy włączył się bowiem Marcin Makowski, dziennikarz "Do Rzeczy", który ośmielając się nie zgodzić z "panem pisarzem", najwyraźniej rozbudził w nim nieznane dotąd na taką skalę pokłady agresji, buty i... tu trzeba chyba nazwać rzecz po imieniu - chamstwa.
Kogo w ogóle obchodzi orientacja tego faceta? Mam wrażenie, że tylko tych, którzy chcą na jej tle ugrać jakieś polityczne interesy. On był bohaterem, i kropka.
- skomentował wpis Dehnela dziennikarz.
"Journalist" w "Do Rzeczy". To wystarcza, żeby nie odpowiadać.
- zaatakował pisarz, wyrażając tym samym pogardę dla dziennikarzy konserwatywnego tygodnika. Marcin Makowski podjął wyzwanie i próbował przekonać Dehnela, że jest dziennikarzem mającym na koncie współpracę z różnymi redakcjami, nie tylko tymi konserwatywnymi:
Ale za mało, żeby podjąć polemikę. Jakie typowe. A potem tolerancja i liberalizm wypisany na sztandarach.
- zwrócił uwagę Makowski. I to był ten moment, w którym pisarz najwyraźniej nie wytrzymał, bo zaczął otwarcie atakować dziennikarza:
Tolerancja oznacza, że może Pan publikować swoje śmieciowe teksty gdzie indziej. Ale nie na moim wallu. Drzwi znajdzie Pan sam?
- odparował Dehnel.
Chcecie wiedzieć, dlaczego w Polsce nigdy nie będzie normalnie? Bo ludzie pokroju Dehnela, uchodzący za tolerancyjną, kulturalną elitę kraju, zachowują się w ten sposób. W odpowiedzi na zwykłą polemikę, w której nie ma nawet cienia agresji. I spotykają się przy tym z poklaskiem. pic.twitter.com/8zBgTJe8wG
— Marcin Makowski (@makowski_m) 18 grudnia 2018
Później jeszcze padły słowa o "hipokryzji" i "załganiu" i... "grobie pobielanym" - oczywiście w kierunku Makowskiego, którego jedynym "przewinieniem" było to, że nie przyklasnął wpisowi Dehnela.
Frak i melonik nie zrobi z Pana inteligenta, gdy drugiego człowieka na starcie traktuje Pan z buta
- wytknął na odchodne lubującemu się w zmanierowanych stylizacjach pisarzowi Makowski.
Dehnel kontratakuje. Padają biblijne epitety. pic.twitter.com/47ndcDkPto
— Marcin Makowski (@makowski_m) 18 grudnia 2018
Jak na ironię, "pan pisarz" chyba sam poczuł, że tym razem przesadził z chamskimi wypowiedziami, bo usunął cały wątek z dyskusji:
Proszę Państwa, wspaniały epilog pouczającego dyskursu z Jackiem Dehnelem. Pan Jacek tak się zasmucił, że śmiałem skomentować jego post, że po prostu wykasował moje odpowiedzi. Wszystkie. Dobrze, że screeny nie płoną, nawet jeśli niektórzy powinni się spalić ze wstydu :) pic.twitter.com/bNzuGT6KGf
— Marcin Makowski (@makowski_m) 18 grudnia 2018