Bronisława Horowitz-Karakulska była więźniarką trzech obozów: Płaszów, Auschwitz i Bruennlitz. Zabrała głos podczas uroczystości 73. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz.
Mówiąc do byłych więźniów obozu koncentracyjnego powiedziała:
- Miło mi, że widzę ludzi, którym udało się to wszystko przeżyć: mając różne schorzenia, przy braku możliwości umycia się, cierpiąc głód, chłód i w pełni strachu przed kolejnym dniem.
Dodała, że miała niecałe 8 lat, kiedy wybuchła druga wojna światowa. Wspomniała, że kiedy miała 50 lat, jeden z urzędników powiedział jej, że była zbyt krótko w obozie w Auschwitz, aby otrzymać rentę wojenną.
- Pan nie zdawał sobie sprawy, że wystarczyło tu być 15 minut, żeby pójść z dymem - zwróciła uwagę Bronisława Horowitz-Karakulska.
- W trakcie swojego pobytu w Auschwitz dwa razy zostałam w czasie selekcji odstawiona do krematorium - powiedziała.
Za pierwszym razem udało się jej uniknąć śmierci dzięki temu, że przed pójściem do obozu połknęła brylant. I tym właśnie brylantem udało się potem przekupić nadzorczynię.
- Za drugim razem uratowała mnie ciocia. Dzięki niej ukryto mnie w miedzianym węglowym piecu, gdzie siedziałam prawie dwie godziny - powiedziała.
Dodała, ze przeżyła pobyt w obozie dzięki Oskarowi Schindlerowi, któremu udało się przekonać hitlerowców o konieczności pracy kobiet i dzieci w kierowanej przez niego fabryce amunicji. Bronisława Horowitz-Karakulska zakończyła, że teraz jest ona jedyną mieszkającą w Krakowie ocalałą przez Schindlera osobą.