Przed protestem przekaz rządowy poszedł dwutorowo. Rządzący zaprosili do siebie grupę rolników, ich reprezentantów faktycznych i koncesjonowanych, napisali z nimi coś, co można uznać za plan rozwiązania sytuacji (plan bez pokrycia w działaniach, nie rozwiązanie, zaznaczmy), dopisali do niego pochwałę premiera Tuska za niezłomna postawę (!) i dali gościom do podpisu.
Wśród tych ostatnich jest na przykład Rafał Nieżurbida, ten sam, który po poprzednim proteście nagrał film, na którym idąc ulicami Warszawy dosłownie płakał z powodu udziału „Solidarności” w rolniczej demonstracji. Przykro, że dał się na ten cyrk złapać Gabriel Janowski.
To papierowa marchewka, pojawił się również kij w postaci wydanych między innymi przez prezydentów Wrocławia i Bydgoszczy zakaz dla planowanych zgromadzeń. Prezydent Sutryk doczekał się podziękowań w postaci obornika pod domem, podobny los spotkał Szymona Hołownię. To ostatnie zdarzenie pokazało hipokryzje dziennikarzy i komentatorów, którzy zakłócanie spokoju domu i rodziny uznali za niewiarygodny skandal. I być może bym przejął się tym razem z nimi, gdybym nie pamiętał ich szczerym entuzjazmem do wszelkiego nachodzenia prezesa Kaczyńskiego, czy prób zakłóceń jego odwiedzin grobu brata.
Tak czy inaczej, protesty się odbyły, a większość rolników nie dała nabrać się na próbę stworzenia wrażenia, że bić się o swoje już nie trzeba, bo zrobi to Tusk. Ile zrobi, dowiedzieli się zresztą jeszcze tego samego dnia, gdy w Brukseli przepadły wszystkie polskie poprawki do nowych regulacji, dotyczących importu żywności z Ukrainy.
Oglądaj Telewizję Republika na żywo: