Koniec wczorajszego dnia był szczęśliwy, ale wcześniej Mariusza Kamińskiego czekały trudne chwile. "Przyjechał sędzia z sądu penitencjarnego i zarządził przymusowe dokarmianie, co jest dosyć drastycznym zabiegiem. Związano mnie pasami do łóżka, po czym przez nos usiłowano mi wsadzić sondę z pokarmem" - opowiedział Kamiński w Telewizji Republika. Jak mówił, procedura nie udała się i przymusowo dokarmiano go, za pomocą półmetrowej plastikowej rury wciśniętej w przełyk.
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik byli gośćmi Danuty Holeckiej w "Gościu wieczora" w Telewizji Republika. Mimo dramatycznych przeżyć z wczoraj, Mariusz Kamiński podkreślił, że zacząć musi od podziękowań.
Jednak myślę, że zacząć muszę od podziękowań dla tych wszystkich wspaniałych ludzi, którzy codziennie przychodzili pod więzienie. Śnieg, mróz. Słyszałem ich, nie mogłem ich widzieć niestety, ale słyszałem jak dawali nam wsparcie. Dziękuję za te cudowne listy, które dostawaliśmy z Polski do więzienia od zwykłych ludzi. To naprawdę było budujące, dodało nam mnóstwo siły. Bardzo, bardzo państwu dziękujemy z Maćkiem
– mówił.
"To trochę prywata, ale bardzo chcemy podziękować naszym żonom, które walczyły jak lwice o nasze uwolnienie. Dziękuję też mojemu synowi, który był pod więzieniem cały czas, razem z żoną, z tymi wspaniałymi ludźmi. Bardzo państwu dziękujemy za te modlitwy, za msze, za ciepłe słowa, za głośne słowa, które słyszeliśmy, a dodały nam siły" - podkreślał Kamiński
Wąsik dodał, że koło godziny 18 wyczekiwał ludzi świecących latarkami, modlących się, krzyczących, że są razem z nimi. "Wpadałem w stan euforyczny" - przyznał. Następnie wymienili niektórych z odwiedzających ich gości.
Następnie Kamiński został zapytany o stan zdrowia - do mediów docierały przecież informacje, że nie jest z nim najlepiej. "Sporo straciłem, jeśli chodzi o wagę" - powiedział. "Wczorajszy dzień był dniem bardzo ważnym, koniec tego dnia był szczęśliwy, ale wcześniej.. " - mówił, załamując głos. Wcześniej, mimo, że wiadomo już było, że wieczorem opuści więzienie, zadane mu było niepotrzebne cierpienie.
Jak państwo wiecie, sąd penitencjarny w Radomiu zarządził wobec mnie przymusowe dokarmianie. I przed południem doszło do zastosowania tej procedury. Przyjechał sędzia z sądu penitencjarnego i zarządził przymusowe dokarmianie, co jest dosyć drastycznym zabiegiem. Związano mnie pasami do łóżka, po czym przez nos usiłowano mi wsadzić sondę z pokarmem
– powiedział Mariusz Kamiński.
Nie można było tego wykonać, ze względu na krzywą przegrodę w nosie Kamińskiego. "W końcu wsadzono mi pół metra takiej rury plastikowej do przełyku i wczoraj usiłowano złamać mój protest" - dodał.
Powiedział też, że dzień wcześniej miał problemy kardiologiczne, które regulowano w zewnętrznym szpitalu w Radomiu.
Sędzia, który nakazał dokarmiać przymusowo Kamińskiego jest członkiem stowarzyszenia Iustitia, jak poinformował sam poseł PiS.