Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

"Wydała sprawiedliwy wyrok, taki jakiego oczekiwałem". Media dotarły do zeznań ws. sędzi Morawiec

Jutro Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego rozpozna sprawę uchylenia immunitetu sędzi Beaty Morawiec, której prokuratura chce postawić serię zarzutów. Redakcja "Wiadomości" TVP ujawniły zeznania świadków, które wskazywać mają na wykorzystywanie przez byłą prezes Sądu Okręgowego w Krakowie stanowiska i wpływów w polskich sądach.

fot. Aleksiej Witwicki/Gazeta Polska

- Dziennikarze "Wiadomości" dotarli do zeznań świadków, którzy obciążyli sędzię Beatę Morawiec. Śledczy zainteresowali się między innymi wyrokiem, który Morawiec wydała w sprawie konfliktu małżeńskiego Marka B. - poinformowało TVP Info.

Cytowany przez TVP Marek B. powiedział, że Beata Morawiec po wysłuchaniu całej opowieści odnośnie jego sprawy karnej powiedziała mu, "żebym się już niczym nie martwił", że sąd w jego sprawie "na pewno wyda sprawiedliwy wyrok".

- "Jakiś czas później byłem na rozprawie odwoławczej, gdzie w mojej sprawie orzekała Beata Morawiec. Wydała wobec mnie sprawiedliwy wyrok, taki jakiego oczekiwałem" – zeznawał B.

Prokuratura zarzuca Morawiec, że w związku z wyrokiem przyjęła od Marka B. korzyść majątkową w postaci telefonu komórkowego.

- "Ten telefon wręczyłem pani sędzi w sądzie, u niej w sekretariacie (...), mówiąc, że jest to prezent dla niej za sprawiedliwy wyrok w mojej sprawie, z którego jestem bardzo zadowolony"

 – zaznaczył. Zeznania mężczyzny potwierdzili inni świadkowie – w przeszłości wysokiej rangi urzędnicy krakowskiej apelacji.

"Wiadomości" podały, że prokuratura bada także sprawę analizy, jaką sędzia Morawiec miała przygotować na zlecenie krakowskiego Sądu Apelacyjnego. "Zainkasowała za to 5 tys. złotych, ale z ustaleń śledczych wynika, że dokument nigdy nie powstał" - wskazuje dziennik.

"Dzieła wskazanego w umowie to jest na temat >>Windykacja należności sadowych w aspekcie wydziału karnego<< nie otrzymałem" - zeznał jeden ze świadków.

"Umowa z Beatą Morawiec była umową fikcyjną, dzieło nigdy nie zostało zrealizowane, a ja go nigdy nie otrzymałem, a jedynym celem było wypłacenie środków finansowych Beacie Morawiec, aby ją wynagrodzić"

- dodał.

"Choć sędzia Morawiec twierdzi, że napisała analizę, a jej powstanie potwierdził badający komputer informatyk, w toku śledztwa ustalono, że zamówienie dokumentu było sposobem na wypłacenie Morawiec pieniędzy za wykonanie zupełnie innej pracy – organizację zawodów sportowych środowiska prawniczego. Jak dodają, zdaniem świadka, z uwagi na to, że była to funkcja społeczna, nie przysługiwało za nią wynagrodzenie" - podają "Wiadomości", dodając, że Morawiec jednoznacznie odpiera te zarzuty.

 



Źródło: PAP, TVP1, niezalezna.pl

maa