Jutro Izba Dyscyplinarna zajmie się sprawą sędzi Beaty Morawiec, której prokuratura zamierza postawić m.in. zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, a sprawa - jak argumentują śledczy - jest konsekwencją szeroko zakrojonego śledztwa w sprawie afery korupcyjnej w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. Warto przypomnieć, że jeszcze niedawno sędzia Morawiec znalazła się w gronie krakowskich sędziów, którzy wytoczyli proces Tomaszowi Sakiewiczowi i domagali się sprostowania autoryzowanego wywiadu z premierem Morawieckim w "Gazecie Polskiej", który przyznał, że "w sądzie z Krakowa" - "wszystko wskazuje na to, że działała zorganizowana grupa przestępcza".
Od grudnia 2016 r. opinia publiczna informowana jest o kolejnych zatrzymaniach w związku z prowadzonym przez Prokuraturę Regionalną w Rzeszowie śledztwie dotyczącym korupcji w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. W kwietniu 2020 r. do sądu trafił akt oskarżenia, którym objętym zostało łącznie 46 osób, w tym były dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie, była Główna Księgowa krakowskiego SA oraz wielu pracowników tego sądu.
"Większości oskarżonych zarzuca się udział w okresie od 4 września 2011 roku do 26 października 2016 roku w zorganizowanej grupie przestępczej ( art. 258 par. 1 k.k.), kierowanej przez Andrzeja P. – byłego dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie ( art. 258 par. 3 k.k. ). Kilkanaście osób z tej grupy dokonało przywłaszczania środków pieniężnych, przekazywanych przez Skarb Państwa do dysponowania Sądowi Apelacyjnemu w Krakowie
w łącznej kwocie prawie 35 milionów zł" - informowała w kwietniowym komunikacie Prokuratura Krajowa.
W trakcie trwającego kilka lat śledztwa media wielokrotnie informowały o osobach zatrzymanych w związku z tą sprawą.
W czerwcu 2018 r. na łamach tygodnika "Gazeta Polska" ukazał się wywiad z premierem Mateuszem Morawieckim, w czasie, gdy w brukselskich instytucjach trwał zaciekły spór o tzw. praworządność w Polsce w związku z procedowanymi ustawami w ramach reformy wymiaru sprawiedliwości.
Szef rządu odpowiadał na pytanie o zachowanie krakowskich sędziów, którzy wystąpili przeciwko prezes powołanej przez ministra sprawiedliwości.
- W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa. Będę zachęcał pana Timmermansa, aby się przyjrzał temu przykładowi bardzo uważnie. Wszystko wskazuje bowiem na to, że działała tam zorganizowana grupa przestępcza
- stwierdził Morawiecki.
Te słowa wywołały reakcję grupy 38 sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie, na czele z byłym rzecznikiem KRS Waldemarem Żurkiem oraz Beatą Morawiec, szefową Stowarzyszenia Sędziów "Themis".
Choć o "Sądzie Okręgowym w Krakowie" w wywiadzie z Morawieckim nie padło ani słowo, to sędziowie postanowili pozwać redaktora naczelnego "GP", Tomasza Sakiewicza, i domagać się sprostowania.
- Sprawa jest niesamowita, bo dziennikarza i redaktora naczelnego ściga 38 sędziów, którzy w żaden sposób nie byli wymienieni w artykule i ich sprawa w najmniejszym stopniu nie dotyczy
- mówił wówczas Tomasz Sakiewicz.
W styczniu 2019 r. Sąd Okręgowy w Krakowie, który zajmował się sprawą z powództwa krakowskich sędziów, oddalił ich pozew i obciążył stronę pozywającą kosztami postępowania.
- W ocenie sądu w żaden sposób z tej wypowiedzi nie można wywnioskować, że stwierdzenie działania zorganizowanej grupy przestępczej w Sądzie w Krakowie odnosi się do sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie. Zdaniem sądu w świetle tego, co od bardzo długiego czasu w mediach jest przekazywane odnośnie do kwestii pewnych nieprawidłowości w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie, każdy przeciętny odbiorca odbierze to właśnie tak, że jakaś afera być może jest - nie wiadomo czy kryminalna czy nie, bo póki co nikt nie został jeszcze prawomocnie skazany, a jednak obowiązuje domniemanie niewinności - ale w żaden sposób nie można tego łączyć ani z Sądem Okręgowym jako sądem, ani z sędziami Sądu Okręgowego w Krakowie. W ocenie sądu, ten zarzut podnoszony przez stronę pozwaną był jak najbardziej zasadny
- mówiła podczas rozprawy sędzia SO w Warszawie, Agnieszka Derejczyk.
W drugiej instancji sąd przychylił się jednak do pozwu sędziów w Krakowa. Sprawa czeka na ostateczne rozstrzygnięcie w Sądzie Najwyższym.
Okazuje się, że wątki sprawy Sądu Apelacyjnego w Krakowie są rozległe. Prokuratura Krajowa informuje, że w wyniku śledztwa w krakowskim SA na jaw wyszła sprawa, w której zarzuty ma usłyszeć wspomniana już sędzia Beata Morawiec.
Prokuratura zamierza postawić sędzi zarzuty m.in. przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Morawiec kategorycznie odpiera te zarzuty.
Według prokuratury, sędzia miała przyjąć wynagrodzenie za pracę na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie, której nie wykonała i nie miała wykonać.
O tym, czy sędzia stanie przez prokuratorem, zadecyduje podczas poniedziałkowego posiedzenia Wydział I Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jego orzeczenie będzie jednak nieprawomocne i będzie istniało od niego odwołanie do Wydziału II ID.