Niemałą sensację wywołała informacja dotycząca przeszłości aktywistki ze Stowarzyszenia Pro Humanum. Okazuje się, że niejaka Jolanta Lange wypowiadająca się na nagraniu popierającym tzw. kartę różnorodności, w przeszłości była zarejestrowana jako tajny współpracownik SB, mający wraz ze swoim mężem inwigilować ks. Franciszka Blachnickiego, twórcę Ruchu Światło-Życie. Intrygujące fakty w sprawie werbunku TW „Panna” ujawnia Dorota Kania.
Jolanta Lange od kilku lat szefuje Stowarzyszeniu Pro Humanum. Na stronie Stowarzyszenia przedstawiana jest jako aktywistka antydyskryminacyjna.
W internecie rozgorzała debata, bowiem zwrócono uwagę, że Jolanta Lange, walcząca dzisiaj o prawa mniejszości seksualnych, w latach 80. - wówczas pod nazwiskiem Gontarczyk - miała wraz z mężem jako tajny współpracownik SB inwigilować ks. Franciszka Blachnickiego oraz Polonię w RFN.
Tymczasem Dorota Kania przypomniała, że o całej sprawie pisała wraz z Jerzym Targalskim i Maciejem Maroszem w książce „Resortowe dzieci. Służby”
Okazuje się bowiem, że historia werbunku Jolanty Gontarczyk należy do najrzadziej spotykanych w archiwach komunistycznej bezpieki
„Najpierw został pozyskany Andrzej Gontarczyk ps. "Yon", który... wskazał swoją żonę Jolantę Gontarczyk jako kandydata do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa”
- czytamy w książce.
Poniżej szokująca historia werbunku opisana dokładnie w książce Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza „Resortowe dzieci. Służby”:
Agenta Aleksandra Makowskiego Jolana Lange, wcześniej Gontarczyk na froncie tęczowej rewolucji, o czym napisała na. tt Kasjopea. Poniżej fragment naszej książki - o agencie Panna czyli J. Gontarczyk i jej działalności przy śp. Ks Blachnickim pic.twitter.com/Bhfm1qJOSP
— Dorota Kania (@DorotaKania2) 19 sierpnia 2019