Polska staje się głównym partnerem Stanów Zjednoczonych w Europie. W Unii Europejskiej nie ma obecnie ważniejszego partnera po tym, jak Wielka Brytania opuściła Wspólnotę - ocenił dziś Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie". Publicysta skomentował najnowsze doniesienia dot. zwiększenia amerykańskich sił w Polsce.
Pytany o rychły przerzut amerykańskich sił do Polski, Sakiewicz podkreślił, "należy dokładnie ustalić ile tych żołnierzy będzie, jakie to będą jednostki, jaka będzie im towarzyszyć infrastruktura, sprzęt".
- Minister Błaszczak uchylił rąbka tajemnicy, mówiąc o jednej dywizji amerykańskiej z pełnym wyposażeniem. Wiemy, że dywizje amerykańskie składają się nawet z 20 tys. żołnierzy. Dochodzi do tego ochrona lotnicza, siły pancerne, infrastruktura elektroniczna, także dostęp do systemów satelitarnych
- tłumaczył publicysta. - To odpowiednik dużej armii, pod względem nowoczesności i siły uderzenia. Jest w stanie zatrzymać znaczące siły przeciwnika - dodał.
Na pytanie o znaczenie zwiększenia amerykańskiej obecności w Polsce przyznał, że "to sygnał dla całego świata". - Polska staje się głównym partnerem Stanów Zjednoczonych w Europie. W Unii Europejskiej nie ma obecnie ważniejszego partnera po tym, jak Wielka Brytania opuściła Wspólnotę. To oznacza, że jest partnerem pod względem bezpieczeństwa, gospodarczym i politycznym mówił dalej w TVP Info. Podkreślił, że przy takiej potędze (USA -red.) Polska może zyskać.
Dopytywany o kluczowe momenty dla polepszenia współpracy polsko-amerykańskiej, zwrócił uwagę na Szczyt NATO w Warszawie w 2016 roku.
- Wtedy ustalono, że będzie stała obecność amerykańskich wojsk w Polsce
- przypomniał Sakiewicz.
- Pamiętamy także słynną wizytę prezydenta Donalda Trumpa w Polsce. Popisał się świetną znajomością polskiej historii, oddając hołd powstańcom warszawskim. To wszystko były momenty, w których zapisywaliśmy nową historię w stosunkach polsko-amerykańskich - mówił naczelny "GP" i "GPC".
Plan Pentagonu zakłada, że 11,8 tys. amerykańskich żołnierzy wyjedzie z Niemiec, z tego 5,4 tys. zostanie skierowanych do innych państw - przekazała w środę agencja Associated Press, powołując się na źródła w ministerstwie obrony USA.
Operacja wycofywania wojsk ma rozpocząć się już "w ciągu miesięcy" i kosztować miliardy dolarów. Z blisko 12 tys. wycofywanych żołnierzy 6,4 wróci do USA, a 5,4 do innych państw.
AP pisze, że sprawa jest "blisko powiązana z powiększeniem obecności wojskowej (USA) w Polsce, co jest zmianą długo wyczekiwaną przez Warszawę i polskiego prezydenta Andrzeja Dudę".
Zgodnie z planem ze stacjonujących w Niemczech na stałe ok. 36 tys. żołnierzy USA w RFN pozostanie nieco ponad 25 tys.