Tysiące rolników z całego kraju, a także przedstawiciele wielu innych gałęzi polskiego przemysłu przyjeżdżają w piątek do Warszawy, aby wziąć udział w ogromnym proteście przeciwko Zielonemu Ładowi. Przed demonstrantami uciec próbują politycy koalicji rządzącej – premier Donald Tusk unika rozmów z nimi, a marszałek Szymon Hołownia w ostatniej chwili przekłada prace Sejmu na przyszły tydzień. W związku z tym przedstawiciele środowisk rolniczych rozpoczęli w czwartek po południu protest okupacyjny w polskim parlamencie. – Nie zgadzamy się na niszczenie rolnictwa i na płacenie ogromnych pieniędzy na realizację ideologicznych pomysłów UE – mówi „GPC” Tomasz Obszański, lider rolniczej Solidarności.
Równo w południe z placu Zamkowego w Warszawie ma wyruszyć wielki protest rolników pod hasłem „Precz z Zielonym Ładem”. Przez kilka godzin demonstrujący będą maszerowali ulicami centrum Warszawy, a meta pochodu zaplanowana jest na ul. Wiejskiej, w pobliżu gmachu polskiego parlamentu. Tam wydarzenia potrwają do późnego wieczora, a całość relacjonować będzie Telewizja Republika, w której na piątek zaplanowano wydanie specjalne.
Rolnicy podczas protestów organizowanych od wielu miesięcy w całej Polsce podkreślają, że trzeba rozmawiać o transformacji naszego kraju i jego przemysłu, ale przepisy, które chcą narzucić nam brukselscy urzędnicy, doprowadzą do zniszczenia europejskiego rolnictwa, zagrożą bezpieczeństwu żywnościowemu, a także spowodują ogromne podwyżki cen energii, gazu i ogólnie kosztów życia.
– To zielone szaleństwo wymyślone przez Unię i różne dziwne organizacje spowoduje znaczne ograniczenie hodowli i produkcji żywności. Bezpieczeństwo żywnościowe jest równie ważne jak bezpieczeństwo energetyczne. Nie możemy być uzależnieni w tych kwestiach od innych państw, bo to jest element naszej suwerenności. My się nie zgadzamy na te rozwiązania, nie zgadzamy się na ogromne koszty realizacji tych ideologicznych pomysłów. Na tym powinno zależeć każdemu, kto ma Polskę w sercu. Dlatego zachęcamy wszystkich do wzięcia udziału w naszej demonstracji
Z informacji „Codziennej” wynika, że przedstawiciele demonstrujących mieli się dzisiaj ok. godz. 14 spotkać z Szymonem Hołownią, aby wręczyć mu swoje postulaty. Jednak w środę marszałek Sejmu zapowiedział, że – wbrew pierwotnym planom – w piątek Sejm nie będzie pracował, a posiedzenie zostaje przełożone na najbliższą środę.
– Odroczymy obrady do środy, dlatego że komisje potrzebują czasu, a przede wszystkim nasi pracownicy, legislatorzy potrzebują czasu, żeby bez żadnych wątpliwości, bez presji nadmiernej, bez pracy po nocach przeprocesować, opracować dwie duże ustawy. Pierwsza to ustawa o pomocy Ukraińcom, a druga to ustawa o bonie energetycznym – tłumaczył swoją decyzję Hołownia.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy tego typu unik tego polityka. „Obiecuję, że to będzie nowy, otwarty Sejm. W Sejmie X Kadencji Patria zawsze będzie stała nad interesem tej czy innej partii” – przekonywał w listopadzie ub.r. Szymon Hołownia, zaraz po tym, jak został wybrany na stanowisko marszałka Sejmu. Ile znaczą te deklaracje, opinia społeczna mogła się przekonać już w styczniu, gdy marszałek Hołownia w pośpiechu przekładał posiedzenie Sejmu, aby nie musieć konfrontować się z ludźmi, którzy przyjechali na wielki Marsz Wolnych Polaków. Odrobinę więcej pewności siebie koalicja 13 grudnia zyskała w marcu, kiedy to w Warszawie organizowany był protest rolników. Co prawda posiedzenie Sejmu w tym dniu się odbyło, ale decyzją rządzących parlament został szczelnie otoczony „uśmiechniętymi” metalowymi barierkami, a w centrum stolicy zgromadzono ogromne siły policji, które jak później pokazały materiały wideo zamieszczane w internecie, zachowywały się skrajnie agresywnie i dopuszczały się prowokacji. – Policjanci, którzy dzisiaj bronili naszego bezpieczeństwa, zasługują na nasze wsparcie, a chuligani, nie protestujący rolnicy, tylko zwykli chuligani, którzy dzisiaj rzucali kostką brukową, (…) powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności – mówił wówczas Hołownia.
W związku z przełożeniem piątkowego posiedzenia Sejmu grupa rolników postanowiła się zjawić w polskim parlamencie dzień wcześniej, aby zabiegać o spotkanie z przedstawicielami władzy. Po kilku godzinach ignorowania ich przez polityków koalicji 13 grudnia delegacja ogłosiła, że rozpoczyna protest okupacyjny Sejmu i domaga się spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Niedługo później do demonstrantów przyszła Straż Marszałkowska, która najpierw zabrała im baner, a następnie otoczyła i nakazała udanie się w „wyznaczone” miejsce, tak aby ekipa rządząca nie musiała się z nimi konfrontować. Ponadto utrudniana była także praca dziennikarzy, którzy nie mogli swobodnie poruszać się nawet po tych miejscach polskiego parlamentu, które na co dzień są dostępne dla mediów.
Rolnicy zapowiedzieli, że pozostaną w Sejmie, dopóki nie spotka się z nimi premier Tusk.
Jak już wyżej opisaliśmy, politycy koalicji 13 grudnia za wszelką cenę unikają spotkań z niezadowoloną częścią społeczeństwa, często próbując zająć opinię publiczną innymi tematami. Na taki zabieg zdecydował się ponownie Donald Tusk, który na dziś wyznaczył ogłoszenie rekonstrukcji rządu. Dymisję mają złożyć czterej ministrowie, którzy zabiegają o mandaty w Parlamencie Europejskim – Marcin Kierwiński, Bartłomiej Sienkiewicz, Borys Budka i Krzysztof Hetman. Co ciekawe, uroczystość zaprzysiężenia nowych szefów resortów odbędzie się dopiero w przyszłym tygodniu, więc i piątkowa ceremonia mogła zostać z nią połączona. Jednak premier Tusk postanowił zrobić większe zamieszanie wokół rekonstrukcji.
O komentarz do całej sytuacji "GPC" poprosiła politologa prof. Norberta Maliszewskiego.
– Przypomnę, że protesty rozpoczęły się dawno temu, gdy na nasz rynek trafiały produkty z Ukrainy. Wówczas zarówno Donald Tusk, jak i Szymon Hołownia kibicowali demonstrującym. Teraz, gdy to oni mają realną władzę, okazuje się, że nie są w stanie przygotować żadnych propozycji dla rolników. Co więcej, starają się przeczekać ten problem. Liczą, że protesty stracą na sile, że rolnicy będą musieli wrócić do pracy i w końcu emocje opadną. Sądzę, że będzie dokładnie odwrotnie, a frustracja będzie narastać. Ponadto pojawią się kolejne problemy. Już słyszymy o sadownikach z województwa lubelskiego
– ocenił prof. Maliszewski. Rozmówca został zapytany też o możliwe konsekwencje wizerunkowe dla polityków koalicji rządzącej. – Z pewnością takowe będą przede wszystkim dla Szymona Hołowni. To on chętnie powtarzał hasła o otwartym Sejmie, których nie jest w stanie zrealizować – powiedział nam politolog.
Manifestacja rozpocznie się o godz. 12 na pl. Zamkowym. Stamtąd przejdzie Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem i ul. Świętokrzyską przed przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Warszawie, które mieści się przy ostatniej z wymienionych ulic. Tutaj ok. godz. 13 zaprezentowane zostaną postulaty rolników. Następnie demonstranci ruszą w stronę polskiego parlamentu ulicami: Marszałkowską, przez rondo Dmowskiego, Alejami Jerozolimskimi, przez rondo de Gaulle’a, Nowy Świat, plac Trzech Krzyży, kończąc pochód na ulicy Wiejskiej. Nieopodal gmachu Sejmu zaplanowane są przemówienia przedstawicieli środowisk rolniczych oraz innych organizacji biorących udział w manifestacji. Według oficjalnego zgłoszenia demonstracja zaplanowana jest na godz. 12–22 i może wziąć w niej udział nawet 200 tys. osób.
Polecamy weekendowe wydanie #GPC wraz dodatkiem #NiecodziennaGazetaPolska oraz programem TV. Czytaj na » https://t.co/1HYRtWiDJA
— GP Codziennie (@GPCodziennie) May 9, 2024
Nie zwlekaj i dołącz do społeczności #SWSmedia już teraz! Subskrybuj i zyskaj dostęp do sprawdzonych informacji » https://t.co/5oUNtNfQBb pic.twitter.com/eHvA5coNE2