Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora o tymczasowe aresztowanie kierowcy miejskiego autobusu, który w poniedziałek został zatrzymany z 2 promilami alkoholu. Mężczyzna został objęty dozorem i ma zakaz opuszczania kraju.
Jak przekazała prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, sąd rozpoznawał w czwartek wniosek o tymczasowe aresztowanie kierowcy autobusu, ale go nie uwzględnił.
Sąd zastosował wobec podejrzanego policyjny dozór z obowiązkiem stawiennictwa trzy razy w tygodniu na komisariacie policji, mężczyzna ma także zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu
– podała prok. Skrzyniarz. Wobec mężczyzny zastosowano także poręczenie majątkowe w kwocie 3 tysiące złotych.
Rzeczniczka prokuratury poinformowała, że decyzja o ewentualnym odwołaniu od czwartkowej decyzji sądu zostanie podjęta po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem sądu. Kierowca został doprowadzony w środę na przesłuchanie do Prokuratury Rejonowej Warszawa Ursynów. Przedstawiono mu zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Kierowca przyznał się i złożył wyjaśnienia, o których treści prokuratura nie informuje.
Przesłuchano także świadków zdarzenia, dokonano oględzin monitoringu. Ustalono, że kierowca przełamał zabezpieczenie, które umożliwia uruchomienie silnika dopiero po wykonaniu testu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu
– przekazywała w środę prok. Skrzyniarz.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po godzinie 15 przy ul. Wąwozowej w Warszawie. Jedna z pasażerek autobusu linii 724 zauważyła dziwne zachowanie kierowcy autobusu. "Zaniepokojona zachowaniem mężczyzny zgłosiła policji ten fakt. Podjęła również kroki wyprzedzające, polegające na uniemożliwieniu dalszej jazdy kierowcy" - powiedział w poniedziałek rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.
Badanie alkomatem wykazało blisko 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyźnie grozi do 8 lat pozbawienia wolności.